G R A G I E Ł D O W A.

sobota, 25 września 2010

Zdrowe finanse domowe. Jak wyjść z długów i zdobyć pieniądze. Część 3.

Wreszcie zabrałem się za trzecią i ostatnią część cyklu "Zdrowe finanse domowe. Jak wyjść z długów i zdobyć pieniądze." Tym razem postaram się przedstawić Wam podstawowe informacje na temat form pomnażania odłożonych przez Was pieniędzy.

Jest kilka sposobów inwestowania oszczędności, jedne są bezpieczne w niemal 100% inne wiążą się z dużym ryzykiem straty, dlatego podstawową zasadą, która powinna przyświecać każdemu i każdej z Was jest:

OCHRONA KAPITAŁU.

Wierzcie mi, że w początkowym okresie, czyli tak do kwoty ok. 60 - 100 tys pln większe efekty daje regularne oszczędzanie, niż inwestycje.
By to udowodnić wystarczy wykonać proste liczenie. Na giełdzie papierów wartościowych, za bardzo dobrą inwestycję można uznać tą, która da nam 20% zysku (to naprawdę dobry wynik, szczególnie w obecnym okresie). Powiedzmy, że masz 10 tys pln oszczędności, z czego co miesiąc inwestujesz w akcje 5 tys. pln, dzięki czemu będziesz mieć 20% zysku, czyli zyskasz aż 1000 pln na każdej inwestycji. Zwykle takich "złotych strzałów" zwykle mieć jeden lub dwa w roku. W pozostałych przypadkach bardziej prawdopodobne jest, że stracisz owe 1000 pln.
Zatem powiedzmy, że przez 2 miesiące w roku zarobisz po 20%, co w sumie daje 2000 pln, a przez pozostałe 10 miesięcy stracisz dajmy na to "tylko" 10% z zainwestowanych 5000 pln, to daje 10 miesięcy x 500 pln = pln 5000. Zatem całkowita roczna strata może wynieść: pln 2000 - pln 5000 = - pln 3000. To już lepszy wynik osiągniecie odkładając co miesiąc powiedzmy 3% posiadanego kapitału: 12 miesięcy x pln 300 = pln 3600. Albowiem różnica wynosi kolosalne pln 6600 (3600 - (-3000) = 6600), a to ponad 60% posiadanego kapitału ! To nie znaczy, że należy unikać giełdy jak ognia, ale warto sobie ustalić maksymalną, dopuszczalną stratę, po której uciekamy z inwestycji choćby nie wiem co i wielkość kapitału, który możemy spokojnie zainwestować na giełdzie bez obawy o jego całkowitą utratę, albowiem jedyną rzeczą jaką możemy w pełni kontrolować na giełdzie jest wielkość całkowitej straty własnej. Cała reszta to tylko kwestia prawdopodobieństwa.
Oczywiście może się okazać, że masz świetne wyczucie rynku i zarobisz więcej niż stracisz - ale wówczas, co tu jeszcze robisz ? Nie potrzebujesz takich porad, jak te napisane tutaj :). To raczej Ty powinieneś/powinnaś doradzać innym.

No dobrze, przejdźmy zatem do meritum, poniżej wymieniłem podstawowe sposoby inwestowania naszych oszczędności szeregując je od najbezpieczniejszych i najpłynniejszych do najbardziej ryzykownych.


1. Rachunki i lokaty bankowe.

Wymienione w tym punkcie instrumenty inwestycyjne można nazwać bardzo bezpiecznymi, ponieważ podawane oprocentowanie jest gwarantowane, a kapitał w 100% chroniony. Dodatkowo w razie bankructwa banku depozyt do kwoty eur 50000 (to bardziej skomplikowane, ale to temat na osobny wpis) są w 100% chronione w funduszu BFG. Zatem nawet jeśli nasz bank zbankrutuje, odzyskamy zainwestowany kapitał ze wspomnianego funduszu BFG (Bankowy Fundusz Gwarancyjny). Trzeba jednak pamiętać, że banki oferują różne oprocentowanie lokat oraz rachunków, zatem trzeba brać pod uwagę inflację oraz 19% podatek Belki, który zapłacimy od uzyskanych odsetek, dlatego obecnie przy ok. 3% inflacji nie należy zakładać lokat oprocentowanych niżej niż ok. 4,5%.


2. Bony skarbowe i obligacje.

Bony skarbowe to krótkoterminowe (z terminem wykupu do 1 roku) papiery wartościowe emitowane przez Skarb Państwa - są one najbezpieczniejsze i oferujące najniższe oprocentowanie. To innymi słowy taka krótkoterminowa pożyczka, którą udzielamy naszemu państwu, które w zamian płaci nam pewną premię. Bony nie podlegają obrotowi handlowemu na giełdzie papierów wartościowych - nie można nimi tam handlować.

Obligacje skarbowe to papiery wartościowe o terminie wykupu dłuższym niż 1 rok. Również są formą pożyczki udzielanej naszemu państwu w zamian za pewną premię. Obecnie Skarb Państwa płaci premię w wysokości od 3,79% do 5,25% w zależności od czasu na jaki udzielimy tej pożyczki.

Temat obligacji jest tak szeroki, że z uwagi na ogólny charakter dzisiejszych wywodów jedynie ślizgam się po jego powierzchni. Dlatego więcej szczegółów na ten temat przeczytacie tutaj, na oficjalnej stronie Skarbu Państwa, za pośrednictwem której możecie również nabyć obligacje. W każdym razie, obligacje kupowane od Skarbu Państwa uznawane są za bezpieczne instrumenty inwestycyjne, a nasze pieniądze mogłyby być zagrożone jedynie w wypadku bankructwa całego państwa. Niestety takie sytuacje miały już miejsce w historii i wówczas państwo - emitent obligacji, nie reguluje swoich zobowiązań (rolując je na późniejszy okres lub po prostu rozkładając puste ręce). Przykładem może być Rosja, która w 1998 roku ogłosiła bankructwo i pokazała swoim wierzycielom puste kieszenie. Czy tak może być też z Polską ? Tego nie wiem, ale nadmiernie obciążony budżet (np. rakowata narośl w postaci nadmiernie rozbudowanej adminisrtacji, czy zbyt zbyt mocno rozbudowany socjal ) zwiększają pradopodobieństwo takiego scenariusza.

Mamy jeszcze obligacje komunalne oraz korporacyjne i spółdzielcze (są jeszcze listy zastawne, ale o tym kiedy indziej).
Pierwsze emitowane są przez jednostki samorządowe, takie jak miasta (np. Warszawa emituje swoje obligacje), drugie przez prywatne przedsiębiorstwa. Ogólnie uznaje się, że obciążone są większym ryzykiem, bo gwarancją spłaty udzielonej przez nas pożyczki są budżety określonych miast lub spółek, w zamian oferowane są wyższe premie w postaci oprocentowania, nawet do 20-30%. Wprawdzie w przypadku miast można uznać, że bezpieczeństwo inwestycji jest zbliżone do inwestowania w dług całego państwa, to jednak wypadku spółek trzeba dobrze przemyśleć komu pożyczamy nasze oszczędności, albowiem nasza pożyczka może być co najwyżej zabezpieczona wartością posiadanego przez dane przedsiębiorstwo majątku.

Wszystkie obligacje mogą być sprzedawane na giełdzie papierów wartościowych. W Polsce takim rynkiem jest Catalyst, gdzie możecie poczytać więcej o tym rynku


3. Fundusze inwestycyjne.

Kolejną grupą instrumentów, są fundusze inwestycyjne (FI), prowadzone przez tzw. Towarzystwa Funduszu Inwestycyjnych (TFI).

Fundusze inwestycyjne w swoim założeniu miały dać zwykłym ludziom nie zajmującym się bezpośrednim inwestowaniem na giełdzie, możliwość pośredniego inwestowania w różne papiery wartościowe, takie jak akcje, obligacje, surowce itd.
Jest to dobry produkt zarówno dla początkujących, jaki zaawansowanych inwestorów oraz takich, którzy zwyczajnie nie mają czasu, ani ochoty by ślęczeć z nosem wbitym w statystyki, wykresy i inne tabelki. Nie uchroni nas to jednak od potrzeby opanowania choćby podstaw wiedzy finansowej, ponieważ wśród FI wyróżniamy te, które inwestują w stosunkowo bezpieczne produkty, takie jak bony skarbowe, jak i takie które prowadzą agresywną politykę inwestycyjną, lokując pieniądze klientów w akcje zagranicznych spółek wydobywczych. Na to w jakiego rodzaju FI zdecydujemy się zainwestować zleży od naszej tolerancji ryzyka i sytuacji ekonomicznej w kraju i na świecie. Dlatego nawet jeśli bezpośrednio nie kupujemy danego rodzaju papierów wartościowych musimy wiedzieć, w którym miejscu cyklu znajduje się gospodarka w kraju i na świecie: czy obecnie inwestowanie w fundusze akcyjne jest opłacalne, bo są one tanie i w ciągu 2-3 lat ich wartość wzrośnie np. o 60%, czy też właśnie jesteśmy dzień przed krachem na giełdach i lepiej zainwestować w bezpieczniejsze obligacje ? A jeśli w obligacje to jakie, polskiego Skarbu Państwa, czy np. kazachskich spółek spożywczych ?

Są to pytania od których nie należy uciekać, bo możemy narazić nasze ciężko odłożone pieniądze na straty. Inwestując, zawsze trzeba pamiętać, że odłożenie miesięcznie nawet tych pln 100 kosztowało was CAŁY miesiąc pracy, a stracić je można w ciągu jednego dnia.

Znowu, żeby nie rozpisywać się za bardzo, nie będę opisywał poszczególnych rodzajów funduszy, tylko odeślę was na stronę serwisu Money.pl gdzie opisano wspomniane rodzaje FI.
 Podobnie, jak w przypadku obligacji, inwestowanie w FI to temat rzeka (tworzone są osobne blogi zajmujące się tylko i wyłącznie tą tematyką), więc tutaj jedynie sygnalizuję sprawę.

W FI można właściwie inwestować na dwa sposoby, albo bezpośrednio w danym Towarzystwie Funduszy Inwestycyjnych (TFI), albo za pośrednictwem serwisu transakcyjnego prowadzonego przez innych podmiot.
Ja preferuję ten drugi sposób: za pośrednictwem danego serwisu transkacyjnego (ST), ponieważ pośrednik zwykle podpisuje umowy o współpracy z kilkoma TFI, więc mamy dostęp do szerszej gamy FI. Możemy podpisać umowę z pośrednikiem pobierającym opłaty za korzystanie z takiego ST i/lub prowizję za każdą tranaskację kupna i sprzedaży (np. Multifund, AEGON i in.). Możemy też poszperać w sieci i dowiedzieć się, że np. mBank oferuje Supermarket Funduszy Inwestycyjnych, który jest całkowicie darmowy i nie pobiera prowizji za transakcje kupna i sprzedaży. I znowu dotarcie do informacji o mBanku wymaga od nas zainteresowania się edukacją finansową oraz przeglądania różnych serwisów i blogach, ale dzięki temu zarabiamy nie wydając kilkudziesięciu złotych miesięcznie za coś, co możemy mieć za darmo.

Prócz opłat za transakcje kupna/sprzedaży musimy też liczyć się z opłatą lub opłatami pobieranymi za tzw. zarządzanie FI. Jest ot wynagrodzenie dla pracowników i właścicieli danego TFI za ich pracę (obracanie i inwestowanie naszych pieniędzy).Niektórzy oburzają się na wysokośc pobieranych opłat lub że dane TFI wogóle pobiera jakieś opłaty, to jednak moim zdaniem strata czasu - liczy się wynik inwestycji i ile na końcu zarobimy. Poza tym to jest wolny kraj i każdy sprzedaje swoje usługi po takiej cenie, jaką uważa za właściwą, jeśli uważasz, ze jest ona zbyt wysoka zwyczajnie zrezygnuj z tych usługi i idź do konkurencji.

Warto dodać, że koszty i prowizje za zarządzanie FI są już uwzględnione w cenie jednostki danego FI, więc nie musimy się martwić jakąś oddzielną fakturą, podobnie jak i podatkiem, który jest odprowadzany za nas przez dane TFI.

4. Akcje.

Obrót akcjami i innymi papierami wartościowymi na giełdzie papierów wartościowych (GPW), to już "zabawa" dla zaawansowanych. Decydując się na ten rodzaj inwestowania, musimy być świadomi ryzyk związanych z obrotem akcjami i innymi papierami wartościowymi. W tym wypadku wprost nie możliwa jest ucieczka od intensywnej edukacji finansowej, nawet jeśli nie chcecie kupować żadnych książek, to należy dużo czytać w Internecie.
Zresztą uważam, że Internet oferuje tak dużo informacji, że można w nim znaleźć wszystko, co jest potrzebne początkującemu inwestorowi. Z drugiej strony korzystając z Internetu trzeba umieć oddzielić ziarno od plew. Ponad to, jednak pod książką ktoś się podpisuje z imienia i nazwiska, a w Internecie można wypisywać bzdury, bo można pozostać anonimowym. Dlatego opanowawszy podstawy, warto rozejrzeć się za dobrą literaturą.
Aktualizacja 26/09/2010: Cashflow w komentarzu podał link do kursów prowadzonych przez Narodowy Bank Polski: link.
Tym niemniej, aby nauczyć się inwestować na GPW... trzeba zacząć inwestować. Żadna książka, ani program komputerowy, ani portal nie są w stanie przekazać tej wiedzy, którą zdobywa się poprzez doświadczenie. Inwestowanie, tak jak każda inna dziedzina działalności człowieka (budowanie, leczenie, elektronika i co tylko sobie wymyślicie) wymaga praktyki, aby zdobyć tą specyficzną intuicję.

Drugą sprawą, o której chcę wspomnieć, to że, inwestowanie na GPW jest formą hazardu i w tym wypadku można się poruszać tylko i wyłącznie w kategoriach prawdopodbieństwa (pisałem o tym tutaj). Jedni inwestorzy zgadzają się z tą tezą, inni tylko częściowo, a jeszcze inni nie zgadzają się z nią wcale, dlatego wam pozostawiam decyzję, jak będziecie traktować tą formę inwestowania. Ja zalecam aby,  pieniądze przeznaczone na inwestycje na GPW nie stanowiły więcej niż 2-5% posiadanych przez was oszczędności, tak aby ich strata nie zabolała zbyt mocno.
Papiery wartościowe kupujemy na GPW za pośrednictwem Domów Maklerskich, które za każdą operacje kupna i sprzedaży (oddzielnie) obciążają nas pewną prowizją, np. w mBanku prowizja wynosi 0,39%, minimalnie pln 3. Do tego część pobiera opłaty za użytkowanie serwisów transkacyjnych, ale też zwykle oferuje dodatkowe narzędzia analityczne. mBank z którego korzystam jest pod tym względem bardzo ubogim narzędziem transakcyjnym (brak jakichkolwiek programów do analizy technicznej), ale użytkowanie samej platformy transakcyjnej jest darmowe (pod warunkiem wykonania jednej, czy dwóch transakcji w roku). Z drugiej strony jest np. Bossa prowadzona przez Bank Ochrony Środowiska, która w opinii użytkowników jest przyzwoitym, oferującym różne narzędzia analityczne systemem transakcyjnym, ale pobierana jest za to pewna opłata miesięczna.

Dodatkowo, trzeba pamiętać, że handlując papierami wartościowymi na GPW jesteśmy zobowiązani samodzielnie odprowadzać podatek od zysków kapitałowych.

Powtórzę to jeszcze raz, jedynie ślizgam się po powierzchni tematu, bo ta forma inwestowania to już ocean zagadnień i nie jeden profesor żyje z tego, że pisze na ten temat.


5. Certyfikaty inwestycyjne i strukturyzowane.

Pochodną akcji są certyfikaty inwestycyjne w Zamkniętych Funduszach Inwestycyjnych (FIZ) i choć inwestowanie w nie jest mniej więcej tak samo ryzykowne, jak w akcje polskich spółek, wymieniam je osobno.
Certyfikaty inwestycyjne, są to oogólnie mówiąc jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, lokujących powierzony kapitał w danym przedsięwzięciu inwestycyjnym. Z tą różnicą, że nie są one sprzedawane w każdej ilości, każemu zainteresowanem, jak jednostek uczestnictwa FI, wymienione w pkt.2, ale w drodze publicznej lub niepublicznej oferty sprzedaży pewnej skończonej liczby certyfikatów (coś jakby akcje) w wyniku której zbierany jest kapitał od zainteresowanych inwestorów i dopiero tak zebrane pieniądze inwestowane są w konkretne przedsięwzięcie, np. w kupno jakiś nieruchomości, powiedzmy budynku biurowego, w nadziei na przyszłe zyski np. z wynajmu. Innymi słowy, taki FIZ mówi, "chłopaki dajta parę milionów, my je zainwestujemy w coś, np. budynki, firmy, surowce itp., ich wartość wzrośnie, a wy będzieta zarobieni".

FIZ może działać przez czas określony, wówczas certyfikaty są odokupywane przez TFI po określonym czasie wg. ustalonej wyceny, bądź też może być tworzony na czas nieokreślony, np. na obrót złotem fizycznym.

Takimi certyfikatami można handlować na GPW, tak jak akcjami. FIZ w pewnych odstępach czasu publikuje raporty z tego jak sobie radzi dana inwestycja i odpowiednio wycenia swoje certyfikaty. Zatem cena tych certyfikatów ulega zmianom, tak jak cena akcji.

Certyfikaty strukturyzowane to papiery wartościowe za pośrednictwem, których można inwestować w towary i surowce, np. pszenicę, ropę naftową, czy kakao, zaś ich cena zmienia się wraz z ceną produktu bazowego, np. pszenicy. To jednak nie wszystko, są certyfikaty odzwierciedlające ruch cen indeksów światowych giełd, w tym polskiej GPW, pewnego koszyka spółek, a nawet  odzwierciedlające odwrotność indeksów, np. certyfikaty, których cena rośnie, kiedy ceny ropy naftowej spadają, pozwalając zarabiać również w czasie bessy.
Dodatkowym trzeba pamiętać, że certyfikaty strukturyzowane wyceniane są w obcej walucie (najczęściej EUR lub USD), więc ich ostateczna cena w złotówkach zależy również od wahań kursowych.


6. Akcje zagraniczne i rynek kontraktów (FOREX).

Sam nigdy nie inwestowałem w kontrakty terminowe, więc niewiele mam do napisania na ich temat. Jest to moim zdaniem najtrudniejsza i najniebezpieczniejsza, ale i też potencjalnie najbardziej zyskowna forma inwestowania.
Generalnie kontrakt mozna kupić na wszystko czym sie handluje na światowych giełdach. Można nabyć kontrakt na ruch indeksu giełdowego, zmianę ceny danego płodu rolnego lub surowca lub zmianę ceny spółki z Indii. Istotą tego instrumentu jest to, że podejmujesz zakład z innymi uczestnikami tego rynku, obstawiającymi dany scenariusz przyszłych wydarzeń, które doprowadzą do wzrostu lub spadku ceny danego produktu bazowego.
Jest kilka różnic pomiędzy omawianymi kontraktami, a np. certyfikatami, główna polega na tym, że oferują one znacznie większe zyski lub straty. Dzieje się tak dlatego, że występuje tu tzw. dźwignia finansowa, dzięki której wpłacamy depozyt np. na kwotę pln 10.000 otrzymujemy od danego Domu Maklerskiego coś w rodzaju kredytu, dzięki któremu możemy podejmować zakłady na produkt o znacznie większej wartości niż posiadany depozyt. Dzięki temu grając np. 1000 pln, obracamy papierami wartościowymi opiewającymi na kwoty nawet kilkuset tysięcy złotych !
Warto dodać, że wg róznych badań ok. 80-90% początkujących graczy na rynku Forex bankrutuje w ciągu pierwszych kilku miesięcy...

Akcje zagraniczne, to jak sama nazwa wskazuje akcje zagranicznych podmiotów gospodarczych. Tutaj można inwestować za pośrednictwem różnych funduszy inwestycyjnych, rynku Forex lub bezpośrednio otwierając rachunek w zagranicznym biurze maklerskim. Potrzeba do tego jednak (przynajmniej w przypadku ostatniej formy inwestowania) znacznie więcej niż kilku tysięcy odłożonych zaskórniaków.


7.Inne.

Istnieje cały szereg inwestycji alternatywnych w stosunku do szeroko pojętego rynku finansowego lub rynku papierów wartościowych.
Można inwestować w waluty (choć te też zaliczam do rynku finansowego), dobra rzadkie i/lub luksusowe, takie jak wina, dzieła sztuki, monety i in. Jednak w moje opinii, to sposób na lokatę kapitału tylko dla pasjonatów danego tematu, nie dla przeciętnego Kowalskiego.
Można też inwestować w nieruchmości i ziemię, a nawet kupować całe przedsiębiorstwa, jednak w tym wypadku trzeba dysponować setkami tysięcy, jeśli nie milionami złotych.
Jednym słowy można inwestować we wszystko co da się kupić i sprzedać, wymaga to jednak specjalistycznej wiedzy i dużego zaangażowania.

To chyba większość z tego, co warto wiedzieć na początek.
Zdaję też sobie sprawę, że o wielu rzeczach nie wspomniałem wcale, o wielu napisałem zbyt mało, albowiem edukacja finansowa powinna trwać całe życie, ponieważ warto troszczyć się o własne pieniądze i nie dawać się "robić w konia".
Zatem kończe cały cykl życząc wszystkim wytrwałości w oszczędzaniu, trafności inwestycji i radości z życia :).

7 komentarzy:

  1. Tekst trochę długi, ale za to treściwy i rzetelny. Coś na wzór wstępu do książki o finansach i inwestowaniu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli ktoś jest zainteresowany kursem na którym pozna te i wiele innych form inwestowania pieniędzy zapraszam na kurs z NBPortal

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam te kursy. Kiedyś nawet kilka z nich zrobiłem. Polecam, bo to dobrze opracowana forma wiedzy przekazywana przez NBP.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Rekin gieldowy
    Troche sie tego obawialem, ze tekst jest przydlugi, z drugiej strony nie chcialem z tego robic 4 czesciowe tasiemca, ale jak widac tematyka jest tak szeroka, ze nie da sie tego opisac w kilku zdaniach, nawet jesli pisze sie o tym tak ogolnikowo jak w tym poscie :)

    @Cashflow
    Dzieki za linka, umieszczę go w tekscie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z lokat obecnie można wyciągnąć 5-6% netto w skali roku. Jaki wynik netto w skali roku w przypadku gry na giełdzie można by uznać za bardzo dobry, dobry oraz przeciętny? Będę wdzięczny za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Anonimowy.
    Zadales trudne pytanie, bo nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ogolnie uznaje sie, ze potencjalny zysk powinien byc co najmniej 2xkrotnie wyzszy od potencjalnej straty. Mozna tez powiedziec, ze za wynik bardzo robry mozna uznac wszystkie te inwestycje, ktorych wzrost jest wiekszy niz wzrost calego indeksu WIG, za dobre, te ktore wzrastaja tyle samo, co WIG, a kiepskie te, ktore wzrastaja wolniej niz WIG.
    Jednak nie trzymalbym sie tej zasady na sile, bo np. w tym roku wig wzrosl chyba mniej niz 5% (nie pamietam zbyt dobrze), wiec bardziej oplacalna jest lokata. Dla mnie prywatnie inwestycja z gieldy powinna przyniesc 10% zysku w czasie do 3 miesiecy, zebym ja uznal za dobra jednak tak udalo mi sie tylko raz.
    Jeszcze inaczej sprawe ujmujac inwestycja na gieldzie z uwagi na ryzyko powinna byc kilkukrotnie zyskowniejsza niz lokata w danym czasie. Ilu krotnie ? Trudno powiedziec, zalezy od Twoich oczekiwan i odpornosci na ryzyko, dla mnie to jest minimalnie 2-3 krotnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wyjść z długu kiedy mam na kilka lat zaciągnięte dwa kredyty gotówkowe? Czy taki kredyt jest łatwy do spłacenia? Otóż mówię Wam że nie. 10 lat spłacania pożyczki nie daje spać po nocach, ale dzięki temu mam nowo wybudowany dom dwupiętrowy. Patrząc z dłuższej perspektywy - chyba warto było się poświęcić na tą dekadę.

    OdpowiedzUsuń