G R A G I E Ł D O W A.

sobota, 19 lutego 2011

Czemu lepiej unikać Polskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego, czyli historia pewnego ubezpieczenia.

Zdarzyło się tak w sierpniu zeszłego roku, że letnia burza i gradobicie uszkodziło mi samochód. Nie martwiłem się jednak zbytnio, bo zainwestowałem w polisę AC, w dodatku nieco droższą, zapewniającą szerszy zakres ubezpieczenia. Niestety moje zadowolenie było przedwczesne, ponieważ wybrałem ubezpieczyciela kierując się tylko ceną.
Owo kryterium przywiodło mnie do Polskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego, które za stosunkowo niewysoką cenę ok. pln 1200 zaoferowało mi ubezpieczenie OC, Assitace oraz AC (uwzględniające brak udziału własnego w ewentualnych naprawach oraz oryginalne części), przedmiotem ubezpieczenia zaś był 7 letni samochód małolitrażowy, średniej klasy.

poniedziałek, 7 lutego 2011

Podsumowanie stycznia 2011

Oto kończy się pierwszy miesiąc 2011 roku.
W moich finansach nie działo się zbyt wiele, prócz tego, że zakończyłem mają spekulację na akcjach Biotonu i Fortuny - niestety ze stratą.
Chwilowo nie przymierzam się do żadnych nowych zakupów, czekając na jakiś wyraźniejszy ruch na giełdzie. Myślę inwestycji w indeks giełdowy, więc przymierzam się do funduszu ETF na warszawski indeks WIG20 - musi się jednak pojawić dobra okazja.

W styczniu zakończyła się moja też niezbyt udana przygoda z ubezpieczycielem Polskie Towarzystwo Ubezpieczeń - PTU, które w ramach ubezpieczenia autocasco miało wypłacić mi odszkodowanie za uszkodzenia samochodu wywołane gradem z sierpnia 2010 roku - sprawa trwała "jedynie" pół roku, nim zdecydowali o wypłacie odszkodowania. Nie wdając się w szczegóły, napiszę tylko, że PTU wykpiło się tanim koszem i nauczyło, aby takich byle jakich ubezpieczycieli omijać z daleka - to jednak temat na osobny wpis, którym mam nadzieje uraczę Was w lutym.

Zatem po kolei.

Akcje.
W połowie stycznia zakończyłem, niestety bez powodzenia, spekulację na akcjach Fortuny i Biotonu tracąc na tych inwestycjach w sumie pln 166. Cóż nie zawsze udaje się wygrać na giełdzie, nawet kiedy ogólny trend jest korzystny.
Na osłodę na początku stycznia sprzedałem z zyskiem (ok. pln 60) tych kilka akcji Assecopolu, z nowej emisji, które kupiłem w listopadzie ubiegłego roku.

Jeśli chodzi o obligacje, to wciąż trzymam papiery Ganta - GNT912 i chyba będę je trzymał do dnia ich wykupu przez emitenta (oby był wypłacalny :) ).

Prócz tego wciąż trzymam certyfikaty RCSDXA0412, które stanowią pewne zabezpieczenie na wypadek spadku wartości indeksów.

A jeśli chodzi o plany o przyszłość, to chwilowo stoję z boku czekając na wyraźniejszy ruch indeksów giełdowych, które w ostatnim czasie jakoś tak idą bokiem. Kiedy nadarzy się okazja spróbuję kupić fundusz ETF na indeks WIG20.

Fundusz emerytalny - konto IKE.
Od jakiś 3 miesięcy systematycznie dokupuję jednostki funduszu Arka Akcji, wierząc w wieszczenia różnej maści analityków, że polska giełda ma sporą szansę wzrosnąć w tym roku kilkanaście procent w górę. Pożyjemy, zobaczymy.

Superfund.
Ostatnio cena jednostki tego funduszu wynosiła ok. 91 pln za jednostkę, więc nieco spadła w porównaniu do ubiegłego miesiąca. Już się nie mogę doczekać, aż osiągnie to magiczne pln 100 (obym się tylko nie przeliczył) i sprzedam w cholerę ten fundusz i nigdy już nie wrócę.

Gotówka.
W ostantim czasie spienięzyłem wszystkie akcje, nie widząc dobrych okazji inwestycyjnych  Ostatnio raczej trzymam się gotówki, bo nie bardzo widzę dobre okazje  inwestycyjne. Prócz tego i trzeba to otwarcie przyznać, znaczny wzrost obowiązków zawodowych sprawia, że nie mam czasu zająć się porządnie ekonomią oraz giełdą, a bez codziennego śledzenia wiadomości nie wyobrażam sobie inwestowania.

Dodatkowo część gotówki czeka w Walutoamcie na korzystny kurs franka szwajcarskiego, którego mam nadzieje w ciągu roku odkupić po dobrym kursie.

Lokaty.
W Open Finance/Noble wciąż jeszcze leży sporo gotówki na lokatach, które w ciągu tego roku będą się kończyć, a wówczas zoabaczymy - narazie szału nie ma, a inflacaj oraz WIBOR pną się w górę.

Na koniec małe wyznanie, część pieniędzy, które odkładałem przez ostanie lata z takim trudem roztrwonię na wakacje, na które zamierzam wyjechać jesienią (to nie będzie Egipt :)) z żoną i dzieciakami, poraz pierwszy od 3 lat.
Potrzebuję tego wypoczynku i mimo, że trochę serce sknery boli, wydaję je chętnie - muszę się trochę oderwać od pracy, tych kredytów, lokat i innych tego typu, aby naładować akumulatory i wrócić do kraju z większą energią.