sobota, 21 sierpnia 2010
Co nas czeka w przyszłości ? Gry giełdowej ciąg dalszy.
No tak, trzeba to przyznać zaniedbałem grę giełdową/inwestycyjną. Po słabych wynikach pierwszych inwestycji, które na nieszczęście rozpoczęły się w trakcie kwietniowych szczytów, straciłem polot i nie kontynuowałem tematu. Nie chcę jednak by umarł on w zapomnieniu, dlatego wracam do gry, bo jest w niej potencjał, w który warto zainwestować. Jednocześnie pokuszę się o pobierzne podsumowanie sytuacji na giełdach i możliwe scenariusze zmian na rynku.
Najpierw jednak krótkie podsumowanie.
Z majowych inwestycji większość została już zrealizowana, w większości wypadków niestety ze stratą, co dobitnie dowodzi, że nie da się pokonać rynku - jeśli ten spada, to i wartość naszych aktywów też leci w dół. Na to nie ma rady, chyba że jest się geniuszem inwestycyjnym i potrafi ograć kasyno :). Odsyłam do fajnego artykułu na Notowany.pl.
Ze wszystkich inwestycji skromny (żeby nie napisać symboliczny) zysk wygenerowały propozycje Marka i Kamila. Pierwsza to udana sprzedaż akcji Warfarma, dzięki której Marek zarobił całe 0,54 pln. Druga to obligacje Uni, które pozwoliły zarobić Kamilowi oszałamiającą kwotę 0,71 pln.
W przypadku Marka to znam numer konta, na który wysłać należną część zysku, w przypadku Kamila niestety nie znam numeru konta, dlatego Kamil jeśli czytasz tego posta prześlij proszę na mailu numer konta, na które wysłać owe 0,71 pln Twojej nagrody.
W portfelu pozostają jeszcze tylko certyfikaty na złoto i to praktycznie wszystko.
Mam nadzieję, że to dopiero początek naszej zabawy. Wydaje się, że krótki korekcyjny ruch giełd w górę, w lipcu właśnie dobiega końca i być może znowu wracamy do scenariusza spadkowego. Prawda jest taka, że nie da się długo grać marzeniami i wrzucać w nieskończoność w ceny akcji wartość przyszłych, potencjalnych (więc nie mamy pewności, czy pewnych) zysków przedsiębiorstw, które za tymi papierami się kryją.
Po szalonym rajdzie gospodarki światowej z lat 2002-2008, kiedy ceny akcji napędzane były niepohamowanym popytem konsumpcyjnym tzw. Świata Zachodu (do którego zaliczam również Polskę), w dodatku na kredyt udzielony przez nie tak dawno temu zaliczane do krajów tzw. Trzeciego Świata Chiny, Indie i inne państwa Azji Południowo-Wschodniej oraz Bliskiego Wschodu, przyszedł czas na spłatę długów...
A w kieszeni pusto. Chińczycy i inni drżą teraz czy rozbestwiony Biały Człowiek (nie ze względu na kolor skóry, ale na przynależność do określonego kręgu cywilizacji, nazwijmy ją roboczo Paneuropejskiej) zdoła zapłacić za dobra, które dla niego wytworzono. Oczywiście mamy jeszcze bańkę spekulacyjną na toksycznych kredytach hipotecznych, która pękła dając impuls do rozpoczęcia recesji, ale to osobna historia.
Jest więc tak, Biały Człowiek już się nachapał i nakupował domów na kredyt, a teraz musi spłacić długi. Pracowici Azjaci i inni nie mają już specjalnie dla kogo produkować, bo mieszkańcy reszty kontynentów nie posiadają takiej siły nabywczej jak Europejczycy, Amerykanie i inni "Biali Człowiekowie". Wygląda więc na to, że po okresie dojenia krowy przyszedł czas na jej karmienie, bo inaczej padnie. Biały Człowiek musi spłacić długi i na nowo zapragnąć konsumować, jednocześnie trzeba liczyć na to, że obywatele krajów azjatyckich (głównie Chin oraz Indii) wzbogaciwszy się, wreszcie zaczną konsumować. Ale o to u nich trudno, bo po pierwsze wciąż są bardzo biedni (chodzi o przeciętnego konsumenta), po drugie są bardzo oszczędni i powściągliwi, nie to co zachłanny Biały Człowiek borykający się np. z patologiczną otyłością.
Dlatego zmiany nie dokonają się w ciągu roku lub dwóch, na to niestety potrzeba więcej czasu. Ile ? Tego nie wiem. Pewnie kilku lat.
Z tych powodów oceniam, że ceny akcji (przynajmniej w Polsce) z głównego indeksu są stosunkowo wysokie i w najbliższej przyszłości czeka nas albo drugie dno recesji (scenariusz trendu w kształcie litery W) albo ruch boczny (tend podobny do litery L lub U z długim płaskim dnem). Prawdopodobieństwo kontynuacj dotychczasowej hossy (ruch w kształcie litery V) oceniam coraz niżej.
Dla mnie to oznacza, że jeszcze nie czas na zakupy, ale raczej na poszukiwanie potencjalnych typów i obserwowanie psychologicznych punktów oporu i wsparcia na indeksach.
Ja widzę to tak (to jest oczywiście kompilacja opinii innych analityków, a nie moje własne odkrycie): spadek indeksu WIG20 poniżej ok. 2350-2300, a potem 2200-2100 będzie dla mnie sygnałem, że ceny akcji lecą ostro w dół i trzeba zbierać kasę na przyszłe zakupy i wyczekiwać, kiedy większość ekonomistów okrzyknie, że jest bardzo źle i będzie jeszcze gorzej (jesteśmy blisko dna). Z drugiej strony trwałe przebicie oporu WIG20 na poziomie 2500-2600 będzie dla mnie oznaczało kontynuację hossy rozpoczętej latem 2009 roku i skłoni do pospiesznych zakupów, tak by jeszcze złapać ekspres.
Jest jeszcze trzeci scenariusz (wg mnie bardzo prawdopodobny), że dopóki nie wykaraskamy się z długów (kredyty ludności i deficyty budżetowe) giełdy będą szły bokiem. Dla WIG20 oznacza to ruch pomiędzy 2100 a 2600 pkt, a dla drobnego inwestora lekcję pokory, by czekać do zejścia indeksów w okolice 2200 pkt, kupna akcji, sprzedaży w okolicach 2500 pkt i cieszenia się z tych kilku procent zysku. I tak w kółko.
To oczywiście tylko moje zdanie, równie dobre lub złe jak każde inne, więc chętnie poczytam wasze opinie na ten temat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hehe jeśli to o mnie chodzi, bo szczerze to juz nie pamietam, co polecałem, to przekazuje swój zysk do puli ;) niech sie dalej inwestuje ;]
OdpowiedzUsuń@Kamil
OdpowiedzUsuńDzieki, zatem pieniadze wracaja do puli portfela :).
hehe ja też gram w grę giełdową ale taką http://gragieldowa.pl/ stopa moja stopa zwrotu wynosi dziś +6.37 % tu masz link http://gragieldowa.pl/
OdpowiedzUsuńa tak apropo jakoś nie dałeś mi znać byśmy się wymienili linkami , kurczę wchodzę na twój blog a tu mój ;-8 właśnie cię dodaję do obserwowanych na google i dodaję link ;) pozdro
@Cashlow88
OdpowiedzUsuńDzieki za adres, sprawdze go.
Jakos pewnie tak wyszlo, prawde mowiac wiekszosc linkow wrzucilem na mojego bloga nie proszac o wymiane linkow, bo zanim sie zaczalem pchac na fora, chcialem sie najpierw troche "wyrobic" w pisaniu, a jednoczesnie chcialem zeby potencjalny czytelnik mial dostep do tych wszystkich publikacji, ktore ja sam czytuje i uznaje za warte odwiedzenia. Ale jak ktos proponuje wymiane linkow, to chetnie sie wymieniam :)
W kazdym razie dzieki za podlinkowanie mojego bloga :).
Hej, dzięki za przelew, nie trzeba było, bo i najwięcej strat Ci przysporzyłem.
OdpowiedzUsuńTeż długo tu nie zaglądałem, ale po części też z powodu że nie trzymałeś się strategii na jaką się zgadzałeś akceptując propozycje - case Warfamy.