G R A G I E Ł D O W A.

wtorek, 13 kwietnia 2010

Małe Elektrownie Wodne.


Kontynuując rozważania z poprzedniego wpisu, w dzisiejszym poście zajmę się trochę tzw. zieloną energią,  tym razem jednak kładąc większy nacisk na inwestycyjny aspekt tego zagadnienia.

Spore zainteresowanie ekologicznymi technologiami wytwarzania energii elektrycznej sprawia, że coraz więcej prywatnych podmiotów podejmuje się działalności komercyjnego wytwarzania i sprzedaży energii pochodzącej z czystych i odnawialnych źródeł, takich jak wiatr, słońce czy woda.
W tym wpisie chciałbym bliżej zając się elektrowniami wodnymi, a dokładniej tzw. Małymi Elektrowniami Wodnymi (MEW) i napisać trochę o spółce o takiej samej nazwie -  MEW S.A.


Elektrownie wodne to dobrze poznana i rozwinięta technologia alternatywnego, wobec paliw kopalnych sposobu wytwarzania energii. Pierwsza elektrownia wodna powstała w Stanach Zjednoczonych w roku 1882 roku, w Appleton (Wisconsin) [za Wikipedia]. Źródłem energii jest siła grawitacji powodująca spadek masy wodnej  w miejscu naturalnych lub sztucznych uskoków, spadków rzek, wodospadów itd.
W zależności o rodzaju, wielkości i mocy takiej elektrowni są one mniej lub bardziej ekologiczne. Takie molochy jak chińska Zapora Trzech Przełomów obecnie o mocy (ok.10 GW) powodują duże spustoszenie w środowisku naturalnym i wymagają zalania olbrzymich obszarów.
Małe elektrownie wodne o mocy do 2,5 MW powodują stosunkowo niewielką ingerencję w środowisko naturalne i krajobraz (zwyczajnie nie szpecą) - o ile oczywiście zostaną zbudowane z głową i w trosce o otoczenie. Mogą za to stanowić alternatywne źródło czystszej energii dla lokalnej społeczności i być atrakcją turystyczną, o ile projekt i wykonanie będzie zrobione z głową.

Koszt budowy MEW o mocy ok. 600 kW to ok. 7-8 mln PLN, zaś jej budowa wiąże się z uzyskaniem szeregu pozwoleń administracyjnych, przez co cała procedura przygotowawcza jest bardzo długa i wymaga nawet kilku lat.
W pierwszej kolejności należy przeprowadzić Ocenę Odziaływania na Środowisko, w ramach postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. W zależności od wielkości elektrowni procedura jest inna - nieco prostsza w przypadku siłowni o mocy do 2,5 MW i bardziej rozbudowana dla elektrowni o mocy większej niż 2,5 MW.
Dodatkowo należy pamiętać, że pewne rejony kraju, gdzie istenieją odpowiednie warunki do budowy MEW objęte są programem ochrony naturalnych obszarów: Natura 2000 (są to tzw. Obszary Specjalnej Ochrony Ptaków oraz Specjalne Obszary Ochrony Siedlisk).
W dalszej kolejności należy uzyskać pozwolenie wodnoprawne, wymagane w przypadku, kiedy w szczególny sposób korzystam z wód, tak jak to ma miejsce w przypadku MEW.
W końcu trzeba uzyskać ostateczne pozwolenie na budowę i inwestycja może ruszyć.
Kiedy już mamy nową MEW, należy ją przyłączyć do najbliższej sieci energetycznej, co wiąże się z kolejnymi, sporymi wydatkami. Na sam koniec musimy uzyskać koncesję na sprzedaż energii elektrycznej.

Zatem droga "od pomysłu do przemysłu" jest długa i kosztowna, jednakże MEW mogą korzystać z szeregu dotacji oferowanych na różnych szczeblach administracji- począwszy od funduszy unijnych, poprzez Regionalne programy Operacyjne, po pożyczki z Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w ramach tzw. Programu dla przedsięwzięć w zakresie odnawialnych źródeł energii i obiektów wysokosprawnej Kogeneracji.
To skrótowe omówienie ogólnych informacji o MEW napisałem na podstawie artykulu z portalu Bankier.pl.

Po tym dość długim wstępie mogę przejść opisu spółki MEW S.A. która ma ambicję zająć się budową małych elektrowni wodnych i która zadebiutowała na rynku NewConnect w marcu tego roku.

Inwestycja w ten podmiot to oczywiście spore ryzyko, ponieważ spółka rozpoczęła działalność w sierpniu 2009 roku i nie ma żadnej historii działalności na giełdzie, nie wspominając, że nie posiada jak na razie ani jednej działającej elektrowni, nic prócz czterech potencjalnych lokalizacji, na obszarze których mają owe elektrownie powstać.

Bliższy opis tych lokalizacji zacytuję wprost za prospektem emisyjnym:
"W lokalizacji A (ze względu na poufność informacji Emitent nie może ujawnić nazwy miejscowości) trwa

proces budowy małej elektrowni wodnej o mocy powyżej 300 kW przez innego inwestora, która zostałaby przejęta przez Spółkę. Zakłada się nabycie tej lokalizacji w pierwszym kwartale 2010 roku i zakończenie budowy oraz rozpoczęcie eksploatacji w czwartym kwartale 2010 roku. Jej nabycie warunkuje uzyskanie przez Emitenta przychodów z działalności w roku 2010.
Lokalizacja B o mocy 200 kW nie posiada odpowiednich pozwoleń, niemniej sprzedawca lokalizacji
dysponuje nieaktualnym pozwoleniem wodnoprawnym, co pozwala wnioskować, że przy zachowaniu
podobnych parametrów małej elektrowni wodnej Spółka szybko i sprawnie będzie mogła uzyskać
niezbędne pozwolenia w danej lokalizacji. Zakłada się zakończenie budowy małej elektrowni wodnej w
tej lokalizacji w roku 2011.
Lokalizacja C o mocy 250 kW nie posiada pozwoleń ani istniejącej koncepcji małej elektrowni wodnej,
niemniej jest bardzo atrakcyjna cenowo (działki do nabycia w cenie nie przekraczającej 25 tys. zł). Zakłada się zakończenie procesu budowy w roku 2011.
Lokalizacja D o mocy 120 kW jest bliska uzyskania decyzji wodnoprawnej (toczy się postępowanie
wodnoprawne, złożono poprawiony operat wodnoprawny). Obecny inwestor posiada gotowy projekt
budowlany, który zostanie złożony niezwłocznie po uzyskaniu pozytywnej decyzji wodnoprawnej.
Obecny inwestor podpisał ze Spółką list intencyjny sprzedaży lokalizacji. Zakłada się zakończenie
budowy w tej lokalizacji w pierwszej połowie 2011 roku."
Mamy, więc potencjalne miejsca budowy, w tym w jednej z lokalizacji podpisano umowę dzierżawy terenu pod budowę elektrowni wodnej o mocy 120 kW, która ma być gotowa w trzecim kwartale 2011 roku. Poza tym, z tego, co zrozumiałem czytając ich prospekt emisyjny spółka nie zarabia, dopiero buduje obiekty, które potencjalnie będą przynosić przychody w dość niedalekiej przyszłości.
 
Skąd są pieniądze ? Tu znowu posłużę się prospektem emisyjnym, którego fragment zacytuję poniżej:
"Źródła finansowania to: środki własne 9 950 tys. zł, kredyt 12 125 tys. zł oraz dotacja unijna w
wysokości 14 625 tys. zł. Środki własne pochodzą z emisji akcji serii A, B, C i D (planowane do końca
roku 2011) w łącznej kwocie 14,6 mln zł (uwzględniając koszty emisji) oraz zysku zatrzymanego. Przyjęte roczne koszty funkcjonowania spółki związane z eksploatacją Małych Elektrowni Wodnych o mocy 2,9 MW oraz ogólnymi kosztami zarządu w roku 2013 wyniosą 1 579 tys. zł. Prognoza zakłada konserwatywny organiczny rozwój bez zdarzeń typu fuzje czy przejęcie istniejącego podmiotu z branży."
Ok. to ryzykujemy, ale co dostajemy w zamian, czy też co "mamy mieć". Wg strony internetowej, spółka (i pośrednio inwestor) może liczyć na:
•Sieci energetyczne mają obowiązek przyłączenia Elektrowni wytwarzających energię z Odnawialnych Źródeł,
•Zakłady Energetyczne muszą skupić całą wyprodukowaną energię po ustalonej przez Urząd Regulacji Energetyki cenie,
•Za każdą wyprodukowaną ilość energii właściciel Elektrowni otrzymuje papier wartościowy notowany na Towarowej Giełdzie Energii – Świadectwo Pochodzenia Energii,
•Budowę elektrowni można finansować przy wsparciu środków unijnych – do 60% wartości inwestycji!
Innymi słowy MEW S.A. będzie produkować energię elektryczną, na którą powinna mieć pewny rynek zbytu (przynajmniej w części) - pkt. 2. Dodatkowo będzie mogła sprzedawać Świadectwa Pochodzenia Energii i liczyć na spore dotacje na etapie inwestycji. Obecnie dotacje unijne to niecałe 30% finansowania działalności MEW (uwzględniając środki, które spółka zamierza pozyskać z emisji akcji).
 
Warto też poczytać sobie o składzie osobowym MEW S.A., widać, że M.Wilkowski  -prezes ma wiedzę i doświadczenie w tym biznesie (nie sprecyzowano jakie), M.Markiewicz - prezes rady nadzorczej ma z kolei kapitał i pewne doświadczenie biznesowe. Nie znam jednak tych osób, więc należałoby się bliżej przyjrzeć, życiorysom osób kierujących tym podmiotem.
 
Podsumowując. MEW S.A. ma potencjał, o ile jego pracownicy i kierownictwo mają głowę na karku, wejścia do urzędników, aby legalnie i sprawnie pozyskać wszystkie potrzebne pozwolenia i zna się na rzeczy od strony technicznej oraz biznesowej. Tego na tym etapie nie wiem i nie potrafię ocenić.
Dlatego inwestor giełdowy kupuje na razie pewną wizję i obietnicę przyszłych zysków, choć owa wizja ma pewne realne podstawy.
Być może skuszę się aby kupić malutki pakiecik za stówkę, trochę w ramach hazardu i pozostawania przy nadziei, jak wówczas kiedy kupujemy los na totolotka. Przede wszystkim jednak będę tą spółkę obserwował, bo widzę w niej potencjał, ale nie znam ludzi kierujących tym podmiotem, a to od nich wszystko zależy i to oni mogą zrobić z MEW S.A. stabilną firmę energetyczną lub wszystko schrzanić.
 

3 komentarze:

  1. polecam BBi Zeneris!! jak lubisz spółki ekologiczne.

    OdpowiedzUsuń
  2. MEWSA może faktycznie być zyskowna ale dla tych, co weszli na przed IPO i tych, którzy zakładali spółkę. Teraz akcje są drogie i nie poparte fundamentami a jedynie biznes planem.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Zdzichu
    Dokladnie jak piszesz. Obecna cena w okolicach pln 5,80-6,00 jest stanowczo zbyt wysoka, szczególnie, że jak narazie nie mają ani jednej działajacej elektrowni - de facto nie prowadzą działalności operacyjnej. Dla inwestora to jest kupno marzeń i potencjalnego zysku w przyszłości - o ile zarząd nie schrzani sprawy i nie zmarnuje powierzonych pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń