G R A G I E Ł D O W A.

niedziela, 20 listopada 2011

Wielki smok.

Chiny...
Poniższy tekst na pierwszy rzut oka może się wydawać antychiński, ale Chiny w tym wpisie pełnią one rolę kontrapunktu do naszych zachowań, aby uświadomić sobie nasze własne słabości.

Jeszcze 10 lat temu Chiny były biednym chłopcem zabiegającym o inwestycje bogatego Zachodu, który chętnie przenosiły tam swoje fabryki, z uwagi na niskie koszty pracy i produkcji w ogóle.
Chińczycy cierpliwie pracowali za przysłowiową miskę ryżu, powoli gromadząc oszczędności i kapitał, albowiem w mentalności tych ludzi głęboko zakorzeniona jest potrzeba oszczędzania w myśl zasady, jeśli dzisiaj zjem tylko pół miski ryżu jutro będę miał przynajmniej drugie pół... a może i więcej. Piszę to bez krztyny pogardy, a raczej z nieukrywanym szacunkiem dla tego sposobu myślenia. Owa zapobiegliwość w niedługim czasie pozwoliła im zgromadzić tak wielki kapitał, iż komunistyczne Chiny stały się po Japonii drugim, największym wierzycielem kapitalistycznej Ameryki i jednym z najważniejszych partnerów handlowych Europy. Kiedy wybuchł kryzys w 2008 roku, Biali w swojej arogancji myśleli, że Chińczycy będą chcieli się teraz sami nachapać i zaczną konsumować "na krechę" jak my sami. Ale zapomnieliśmy, że to CAŁKOWICIE inna kultura. Chińczycy, wcale nie zaczęli wydawać swoich zaoszczędzonych pieniędzy na konsumpcję, tak jak my - z wielu względów, nie tylko z powodu różnic kulturowych, ale to temat na inny wpis. Koniec końców karta się odwróciła...
To Chiny obecnie stają się największym inwestorem świata, w kierunku którego niegdyś dumna Europa i Stany wlepiają łzawe ślepka spaniela błagającego o kość. Już teraz inwestorzy z Kraju Srodka kupili np. szwedzkie Volvo i na tym nie koniec. Chińskie inwestycje w Europie właśnie się zaczynają.
Zapominamy jednak często, że Chiny to nie Europa czy Stany, ale kraj totalitarny, gdzie za każdą decyzją kryje się polityka. A chińskim władzom śni się sen o potędze. Potędze, którą mogą zwyczajnie kupić. Co jakiś czas można przeczytać o próbach kupna takiego, czy innego przesiębiorstwa będącego strategicznym dostawcą dla takiej, czy innej armii NATO, nie wspominając o próbie kupna ogromnego obszaru ziemi w zbankrutowanej Islandii określanej jako największy, niezatapialny lotniskowiec USA.
Obecnie oczy tzw. opinii publicznej Zachodu (czyt. ciemnego ludu) zwrócone są na  niepiśmiennych (w dużej części) pasterzy kóz z Bliskiego Wchodu, określanych mianem terrorystów (którymi w istocie są), choć powinno się raczej mówić głupców omamionych bajeczkami ich tzw. przywódców duchowych.
Ta wojna powoli wykrwawia Zachód, na czym korzysta Wielki Smok, który się przebudził i wcale nie zamierza pozostać w swoim kraju - Chiny otworzyły się i śnią o potędze...
Wierzcie mi, chiński system wartości jest zupełnie innych od naszego. Ci ludzie, przęciętni ludzie, skupieni są przede wszystkim na sobie i zaspokajaniu podstawowych potrzeb - najważniejsze, abym ja miał pełną miskę. Przeciętny Chińczyk skutecznie odcięty Zachodnich serwisów informacyjnych (np. Google) skupiony jest na zaspokojeniu głównie potrzeb związanych z fizjologią: jedzenie, spanie, łóżko. Szczytem marzeń młodych Chińczyków i wyznacznikiem statusu jest posiadanie iPhone lub iPada. To wszystko: wolność, swoboda wypowiedzi to dla większości z nich jakieś bzdury - póki jest kasa, jest dobrze. Tak wielkie spustoszenie poczynił w ich umysłowości system totalitarny, który my też znamy. Jednak tam trucizna sączona była skuteczniej, bo w całkowitej izolacji od świata.
Ten system wartości, dzięki potędze gospodarczej będzie powili przenoszony na Zachód.
Pamiętajcie, że jak mówił Bonaparte, do prowadzenia wojny potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i pieniądze. Te Chiny już mają i wcale nie muszą wysyłać tutaj czołgów, wystarczą dobrze przemyślane inwestycje i zakupy.
Czemu to piszę, co to ma wspólnego z finansami ?
Ma to tyle wspólnego, co fakt, że indywidulane zachowania poszczególnych członków społeczeństw składają się na słabość lub potęgę tychże. A wszystko zaczyna się i kończy na pieniądzach.
Dobrze jest sobie uświadomić, że fantastyczne i dotychczas nie spotykane przywileje, jakimi cieszymy się od zaledwie kilku lub kilkunastu lat (demokracja, wolność, praktycznie brak granic, swoboda poruszania się i handlu oraz co by o niej nie mówić wspólna waluta) nie są dane raz na zawsze i trzeba było wieluset lat postępu i upadków, bo to osiągnąć. Te przywileje nie są oczywiste i nikt na ich utrzymanie nie daje gwarancji - możemy je mieć o ile na nie zasłużymy, tj. zawalczymy o nie...
Wierzę w pracę u podstaw i wierzę, że wszystko zaczyna się od kasy i edukacji.
Zatem uczmy się oszczędzania i podstaw ekonomii i róbmy coś od siebie, aby w efekcie pomóc podnieść gospodarkę z kolan (oglądanie się na polityków to głupota i nic nie da). Naprawdę nie chodzi o zakładanie fundacji, czy ruchów Odrzuconych, albo innych tego typu bzdur. Starajmy się ograniczać indywidualne zadłużenie i dzielić wiedzą o podstawach budowania zrównoważonego budżetu domowego: tutaj, tutaj i tutaj.

Tekst wydaje się patetyczny i histerczyny. Też takie mam wrażenia. Ale tylko tak długo, jak długo wygodnie leżymy na miękkiej kanapie i nie musimy się sprzedawać za kromkę chleba i jeszcze tak długo jak jesteśmy bezpieczni, a wojskowy bucior nie przyciska czyjegoś ucha do bruku, żeby lepiej wsłuchał się w odgłos maszerującego wojska - jak nie wierzysz spytaj o wrażenia babci lub dziadka (wtedy też był wielki kryzys i też to były tylko pieniądze), albo jeszcze lepiej spytaj jakiegoś tybetańskiego dysydenta.

1 komentarz:

  1. Świetny tekst.

    Ja jestem przekonany, że w tym szaleństwie jest metoda. Kiedy Chiny upomną się o zwrot pożyczonego kapitału politycy 'zachodniej cywilizacji' przypomną nam o dziejowej konieczności zanoszenia d****kracji i wyzwolenia uciśnionym milionom... Później nowemu 'rządowi' to my udzielimy pożyczek na dobudowę, i tak w koło Macieju.

    Kilka słów prawdy, których jewropejskie lewactwo nie jest w stanie przełknąć:
    http://www.youtube.com/watch?v=9n8rlMlT7CM&feature=related

    OdpowiedzUsuń