G R A G I E Ł D O W A.

poniedziałek, 31 października 2011

Podsumowanie miesiąca, ale trochę inaczej niż zwykle.

No tak. Koniec kolejnego miesiąca, a ja od sierpnia nie napisałem ani jednego podsumowania.
Zadziałał chyba znany skądinąd mechanizm obronny, z którym walczyć musi większość ludzi zajmujących się grą na giełdzie, a sprawiający że unikamy realizacji strat, a tym bardziej mówienia i pisania o nich.
Faktem jest, że w trakcie ostatnich miesięcy nie specjalnie miałem o czym pisać, ponieważ niewiele zmian dokonało się w moim portfelu (prócz sporych wydatków związanych z wakacjami i dociepleniem mieszkania), a to z powodu dużej niepewności, co do tego, w którym kierunku pójdzie rynek. Ogólnie rzecz ujmując moje oszczędności zmniejszyły się o jakieś 25% w ciągu ostatnich kilku miesięcy, jednak większość to były zakupy :).

Wracając jeszcze na chwilę do sytuacji na rynku, muszę napisać, że począwszy od lata tego roku nagłówki gazet i ekrany telewizorów atakują nas praktycznie jednym tylko hasłem : KRYZYS. Kryzys wraca i krąży nad Europą jak dżuma. Głównym chłopcem do bicia jest Grecja, w której w najbardziej jaskrawy sposób ukazana została krótkowzroczna polityka europejskich decydentów, którzy na kredyt zaciągnięty w imieniu i na konto wyborców (podatników) kupowali głosy tychże bawiąc się w radosne rozdawnictwo pieniędzy. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, odpowiadając tylko na zapotrzebowanie wspomnianych wyborców, którzy niewiele robiąc sobie z zasad ekonomii krzyczą "Daj!" - daj emerytom, daj nauczycielom, daj górnikom, mundurowym, grabarzom, piekarzom... daj, daj, daj! No i dawali... na kredyt, który teraz musimy spłacić, (sam zaliczam się do grupy Daj - a przykładem może być choćby becikowe, które bez mrugnięcia okiem wziąłem).  A zadowoleni bankierzy chętnie pożyczali (i nadal pożyczają) pieniądze żadnym głosów politykom. Nie się zresztą co dziwić, państwa to najpewniejsi dłużnicy, którzy zawsze na czas regulują zobowiązania... Jak się okazuje tylko do czasu - vide Grecja. Najśmieszniejsze jest to, że to wcale nie nowa sytuacja w historii świata, a przykładem może być Polska z początku lat 90-tych, której umorzono ponad połowę długów, czy Rosja, która w roku 1998 ogłosiła niewypłacalność.
Oczywiście możemy przyłączyć się do grona Oburzonych i obwinić za wszystko partyjniaków oraz garniaków z Wall Street, czy np. z ulicy Wiejskiej. Tylko co to da ? Może dokona się wymiana jednych świń na inne, ale chyba potrzebna jest głębsza przemiana. Przemiana w naszych własnych głowach. Bo czymże jest partia polityczna i jej program wyborczy, jak nie zgrabnie skrojonym  produktem marketingowym, który odpowiada na popyt potencjalnych klientów (wyborców). Wyborców, którzy w większości nie mają bladego pojęcia o mechanizmach rządzących ekonomią oraz finansami.
Jasnym jest, że nie można wymagać, aby ogół ludzi posiadał wiedzę z zakresu ekonomii oraz finansów tak głęboką, jak zawodowy makler giełdowy, ale pewne podstawy ekonomii powinny być w programie powrzechnego nauczania, tak jak nauka czytania i pisania, tabliczki mnożenia, czy prostej arytmetyki -wiedza wpajana wszystkim dzieciom w szkole podstawowej.

Muszę się przyznać, że do czasu, kiedy wziąłem kredyt na kupno mieszkania, sam nie miałem wielkiego pojęcia o rzeczywistych mechanizmach gospodarczych (nie liczę zupełnie bezużytecznej teorii wbijanej do głów studentów kierunków ekonomicznych przez nauczycieli akademickich, którzy sami prócz wiedzy podręcznikowej, najczęściej nie rozumieją rzeczywistych mechanizmów obracających koła gospodarki oraz finansów).
Wydaje się, że aby w przyszłości uniknąć równie wielkich kłopotów, z jakimi Europa zmaga się teraz, potrzebna będzie nie tylko głeboka zmiana otoczenia legislacyjnego regulującego zasady funkjonowania świata finansjery, ale również (a kto wie, czy nie przede wszystkim) ogólny program edukacji eknomicznej. Być może będzie konieczne coś w rodzaju powszechnej nauki pisania i czytania, wprowadzanego w Europie mniej więcej od połowy XIX stulecia ?
Nie mam pojęcia jak by to miało wyglądać, ale mam wrażenie, że chyba wszyscy, jesteśmy ekonomicznymi analfabetami i szukając odpowiedzialnych za obecny kryzys na samym początki powinniśmy zacząć od samych siebie i od zdobywania odpowiedniej wiedzy. A w dalszej kolejności możemy obwiniać tych drani z Sejmu i Giełdy :)

I tym oto sposobem zamiast porządnego podsumowania miesiąca wyszedł mi jakiś pseudo-manifest, ale tak już jest z pisaniem, zaczyna z myślą o podsumowaniu miesiąca, a tekst układa się zupełnie inaczej :).

Jendak aby formalności stało się zadość, poniżej skrobnąłem kilka słów o moich własnych finansach.
Po pierwsze w trakcie ostatnich trzech miesięcy zrobiłem, to z czym się zamierzałem od roku chyba i wreszcie wszystkie inwestycje giełdowe zacząłem wykonywać w ramach niedawno otwartego konta IKE prowadzonego w formie rachunku maklerskiego (posiadam w BOS Banku).
Jakieś 60% środków trzymam w formie obligacji, z czego połowa to obligacje korporacyjne
Ganta, Prime Car Management oraz Admiral Boats, połowa zaś to obligacje komunalne miastaWarszawy.
Około 40% środków zainwestowałem w bardziej ryzykowne instrumenty, tzn. w jednostki uczestnicwa w funduszu ETF Lyxora na indeksWIG20 oraz amerykański S&PP500. Niestety certyfikaty te kupiłem zbyt wcześnie, kiedy WIG20 był w okolicach 2700 pkt, myśląc, że korekta nie będzie aż tak głęboka - teraz oficjalnie nazywam się inwestorem długoterminowym, a w myślach frajerem. Resztę pieniędzy zainwestowałem w akcje PZU oraz PKOBP, kupując je kiedy WIG20 był w okolicach ok. 2300 pkt. Wiem, że można było kupić taniej, ale nigdy nie potrafiłem trafić w absolutne dołki. Dla mnie wystarczająco trudne jest podążanie za trendem.

Ogólnie mój fundusz emerytalny zanotował w ostatnich miesiącach ok. 10-15% stratę w stosunku do tego, co było na początku lipca. No ale to przecież IKE, prowadzony z myślą o emeryturze. Nieprawdaż ? Więc mam jeszcze jakieś 30 lat na odrobienie strat... Przynajmniej tak sobie mówię :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz