G R A G I E Ł D O W A.

poniedziałek, 10 października 2011

Grecja z perspektywy turysty.

Po dłuższej przerwie powracam do Was z wakacji w Grecji, kraju, który jest ostatnio głównym, czarnym charakterem większości wiadomości finansowych, gdzie można zebrać świetne materiały na temat tego jak wygląda kryzys z perspektywy Greków...
Ja jednak tego nie zrobiłem i pojechałem tam odpocząć, szerokim łukiem ominąłem Ateny i wybrałem się na jedną z wysp antycznej Hellady, zaledwie ok. 30 km od wybrzeży Turcji.

Czcze przechwałki to jednak nie jedyny powód popełnienia tego wpisu, chciałem też podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami, jak to jest wykupić zorganizowaną wycieczkę w biurze podróży i przemycić dwie lub trzy rady.

Ponieważ wybrałem się tam z żoną i dwójką małych dzieci, nie mogłem sobie pozwolić na tułaczkę, opóźnienia, przesiadki i inne przygody, które zwykle spotykały mnie, gdy sam organizowałem sobie wyjazdy. Tym razem priorytetem było, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik, zorganizowane tak, aby wszędzie nas zawieźli i odebrali, ponieważ jechałem z 2 letnim oraz pół rocznym dzieckiem. W związku z tym skorzystałem z oferty biura podróży mając świadomość, że pewnie płacę więcej niż gdybym sam sobie wszystko organizował, ale co tam, dla dzieci wszystko...
Teraz myślę, że mogłem jednak samodzielnie zorganizować ten wyjazd, bez angażowania pośrednika. Jeśli ktoś ma dostęp do Internetu i zna choć trochę język angielski, sam może sobie zarezerwować lot oraz pokój w hotelu, a nawet zorganizować trasfer z oraz na lotnisko. Biuro podróży  mimo, szumnych reklam właściwie tylko do tego ogranicza swoją pracę, do kupna biletu na samolot, zabukowania pokoju, wynajęcia autokaru, no i do wydrukowania ładnego pliku dokumentów. Jednak na lotnisku i w hotelu właściwie jesteśmy sami, rezydentki są mało aktywne i praktycznie nie opiekują się grupami turystów ze swoich biur. Na przyszłość więc zamierzam zbierać oferty ze wspomnianych biur, aby mieć namiary na hotele oraz przewoźników (biura nie robią tajemnicy z tego, kto wykonuje dla nich usługi) i porównać ceny aby wybrać najlepszą ofertę. Wówczas można lepiej dopasować sobie loty i doby hotelowe. Dla przykładu my przybyliśmy do hotelu ok. północy następnego dnia, bo biura wspólnie czarterują samoloty, aby zapełnić je maksymalnie (wiadomo za czarter samolotu płacą tyle samo, niezależnie od tego ile miejsc w samolocie jest zajętych) i nie przejmują się zbytnio, że przepada Ci znaczna część pierwszej doby hotelowej o posiłkach nie wspominając.

Kolejną ważną sprawą jest odpowiedni dobór hotelu, tutaj biuro spisało się bardzo dobrze i zaproponowali nam hotel, dobrze przygotowanym do przyjmowania rodzin z małymi dziećmi (na stanie były m.in. łóżeczka dla dzieci i foteliki do karmienia w hotelowej restauracji, wszędzie były podjazdy dla wózków oraz windy).

Jadąc z małymi dziećmi, warto zabrać ze sobą filtr do wody pitnej oraz zamówić czajnik elektryczny do pokoju. Po pierwsze oszczędzamy na wodzie butelkowanej (oczywiście taka opcja jest do zrobienia w dobrze rozwiniętym kraju, gdzie kranówka jest w miarę czysta - np. w Indiach odradzałbym taką oszczędność), po drugie mamy dostęp do wody dla dzieci do wszelkiego rodzaju zupek, kaszek, mleka i in.
Dzięki temu, że sami sobie filtrowaliśmy wodę, oszczędzaliśmy ok. eur 1 na każdym litrze wody butelkowanej, co w przypadku 4 osobowej rodziny daje oszczędność ok. 5-6 eur dziennie. Dla jednych to dużo, dla innych to dziadowanie, ja jednak mając do wykarmienia w sumie 4 osoby musiałem oszczędzać, bo nie ma co ukrywać zarabiam stosunkowo niewiele i miałem skromne fundusze, a zasada jest taka, że cyfry w sferze euro sa takie same jak u nas lub zbliżone, tylko że w euro nie w PLN, więc wiele rzeczy jest ok. 4 razy droższych niż w Polsce.
Generalnie warto znaleźć sobie dobre i stosunkowo niedrogie źródło wody pitnej, ponieważ w krajach południowych duża ilość wody do picia to podstawa, a w restauracjach można na nią wydać sporo pieniędzy, które można by przeznaczyć na inne przyjemności.



Za każdym razem, kiedy wyjeżdżamy, warto sobie wykupić przyzwoite ubezpieczenie na wypadek, gdybyśmy musieli skorzystać z pomocy lekarza. Znajomy kolega wybrał się na narty i złamał nogę w okolicach kolana - paskudna sprawa. Jak zobaczył rachunek z włoskiego szpitala na kilka tysięcy euro to dziękował Bogu, że w ostatniej chwili wykupił odpowiednie ubezpieczenie. Zresztą temat ubezpieczeń podróżnych jest tak szeroki, że zainteresowani powinni dobrze poczytać ta ten temat, ja niestety nie czuję się na siłach aby doradzać w tej kwestii.

Będąc na miejscu wykupiliśmy dodatkowo dwie wycieczki fakultatywne statkiem i znowu okazało się, że tak naprawdę moglibyśmy sobie sami zorganizować te wycieczki, zwyczajnie kupując bilet na taki statek wycieczkowy i bardzo możliwe, że wyszło by to nawet nieco taniej (jednak różnica w cenie rzędu 3-5%). Oczywiście to wymaga wyruszenia z hotelu i porozumiewania się z tubylcami, na co nie wszyscy mogą mieć ochotę, więc samodzielne organizowanie wycieczek powinno zależeć od tego na co mamy ochotę, w końcu to wypoczynek i nie ma nic złego w tym, że dopłacimy za to, że ktoś nas wyręczy w pewnych zajęciach.

To chyba tyle, jeśli chodzi o moje spostrzeżenia jako turysty zorganizowanego. Jeśli chodzi o Greków i samą Grecję, to nie zakochałem się w tym kraju, jak np. we Włoszech. Ludzie są mniej radośni (być może to kwestia kryzysu), zaś zwiedzanie wyspy poza hotelami i niektórymi wioskami przypominało trochę spacer przy nasypie kolejowym - dużo ostrych kamieni, rdza, porzucone graty samochodów, gdzie niegdzie poskręcane druty zbrojeniowe i śmieci. Oczywiście są tam oazy i śliczne wioski, gdzie jest urokliwie i ładnie, jednak poza tymi miejscami jest brzydko. Prócz tego wszystko i wszyscy w Grecji patrzą na turystów, jak na samobieżne bankomaty, więc komercja w tym kraju jest wszędzie. Najbardziej brakowało mi miejsc i chodników, gdzie można by spacerować.

Muszę przyznać, że taki wyjazd jest bardzo pouczający, ponieważ człowiek zaczyna doceniać uroki własnego kraju i miasta (np. zadbana i ładna promenada, którą można iść spacerem przy plaży od Gdańska przez Sopot do Gdyni). Przyroda w Polsce jest moim zdaniem piękniejsza, mimo że to znacznie zimniejszy kraj, zaś plaże bez porównania lepsze, ale to zaczyna się doceniać dopiero po takiej podróży. Jedyna rzecz, której u nas niestety brakuje to gwarancja pięknej pogody, której w krajach południowej Europy możemy być niemal pewni.

4 komentarze:

  1. Ja korzystam z biur do wyjazdu do Egiptu. Z reguly przelot ich samolotem plus hotel wychodzi taniej niz jakbym zorganizowala sobie to sama.

    Poza tym biuro nie jest mi do niczego potrzebne.

    Niestety na wyspach greckich spacery sa problematyczne. Czesto nie ma chodnikow w miescie albo sa jakies poszarpane. Tak bylo na Krecie. Do tego niezly kurz z lekko czerwonej gleby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Święta racja, jeśli ktoś, choć trochę mówi po angielsku to bez problemu powinien sobie zorganizować sam wakacje;) Jeśli ma na tyle czasu i sił a jak nie to zostaje biuro podróży;) Fajnie, że mimo niezbyt wysokich dochodów udało Ci się spędzić wakacje z rodziną zagranicą;) pozdrawiam i życzę kolejnego urlopu

    OdpowiedzUsuń
  3. "zaś zwiedzanie wyspy poza hotelami i niektórymi wioskami przypominało trochę spacer przy nasypie kolejowym - dużo ostrych kamieni, rdza, porzucone graty samochodów, gdzie niegdzie poskręcane druty zbrojeniowe i śmieci"

    Urok greckich wysp - oszczędzają na wywozie śmieci itp. Było poruszane już w kilku dokumentach.
    Podobnie sytuacja ma się tam z wrakami statków, czy olewanie spraw żyjątek w wodzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. W Grecji nie byłem a czytając takie wpisy to nie zachęca. Jednak tak samo w Egipcie czy Turcji poza hotelem nie jest za czysto (głownie Egipt) Turcja (Bodrum) całkiem ok choć plaża nie jest zbyt urokliwa. Co do oszczędności na biurze podróży i organizacji samemu wyjazdu ok ale to tez trzeba poświecić czas, może i mniej zapłacimy ale jednak trzeba samemu wszystko dograć. No i najważniejsze jak coś nie masz na kogo zwalić winy za nieudany wyjazd a na biuro możesz :D

    OdpowiedzUsuń