Zaniedbałem bloga w ostatnim czasie, korzystając z urlopu, którego niestety nie poświęciłem na słodkie lenistwo, ale na poszukiwanie nowej pracy. Na szczęście poszukiwania zakończyły się z powodzeniem.
Jednocześnie wydaje mi się, że jest to niezła okazja do skrobnięcia kilku ogólnych uwag na ten temat.
Jak napisałem w poprzednim poście, dzień przed pójściem na zasłużony dwutygodniowy wypoczynek, otrzymałem wypowiedzenie z pracy z powodu likwidacji polskiego oddziału naszej firmy. Nie mogę mieć do nikogo żalu w tej sprawie, bo wiem, że przez ponad roku próbowano uratować firmę, ale z różnych powodów (to temat na cały osobny post, który być może kiedyś napiszę) nie udało się, więc tak naprawdę przez ponad rok cieszyłem się przyzwoitą pensją za minimum wysiłku.
Pierwsze co człowiek przeżywa to oczywiście szok - nawet jak wiesz, że zwolnienie może mieć miejsce, to jednak zawsze masz uczucie odrzucenia.
Myślę, że należy sobie dać nieco czasu - maksymalnie tydzień, a optymalnie jeden weekend, na przetrawienie tych emocji, poużalanie się nad sobą i najlepiej w tym czasie potruć innym o swoich problemach, tak żeby te wszystkie obawy i złe emocje wyartykułować i wyrzucić z siebie. Ale tylko przez kilka dni, nie dłużej - potem koniec, trzeba się wziąć w garść.
Dlatego, kiedy już otarłem łzy, wytarłem nosek i poprawiłem makijaż, wziąłem się do ciężkiej pracy jaką jest poszukiwanie pracy.
Pierwszy dzień należy poświęcić na przygotowanie porządnego CV i listu motywacyjnego - jeśli macie problem z jego stworzeniem, poproście o pomoc znajomych lub rodzinę, albo nawet odżałujcie te kilkaset złotych i zlećcie jego wykonanie profesjonalnej firmie - myślę, że należy ten wydatek traktować jak inwestycję, która zwróci się po uzyskaniu pierwszej pensji w nowej pracy. Wykonanie solidnego CV to podstawa i należy do tego podejść poważnie.
Nie będę się rozwlekał nad poradami jak napisać dobre CV, bo tego typu porady znajdziecie sami w Internecie i nie ma sensu powielać tej wiedzy tutaj.
Napiszę tylko jedno, otóż CV oraz należy dostosowywać do rodzaju firmy, w której aplikujemy o pracę, nie można wysyłać jednego sztampowego dokumentu, bo wówczas zmniejszamy swoje szanse.
Biorąc przykład z mojego podwórka: inne CV trzeba wysyłać do producentów oraz eksporterów/importerów, inne do przewoźników posiadających własne środki transportu, a jeszcze inne do firm logistycznych. Za każdym razem należy inaczej stawiać akcenty i podkreślać inne wasze cechy oraz umiejętności. To jest pracochłonny proces, ale sprzedaż (bo w gruncie rzeczy zajmujemy się sprzedażą własnego czasu i umiejętności) zwykle wymaga solidnego przygotowania.
No i najważniejsze - ZAWSZE piszcie prawdę o swoich kwalifikacjach - nikt nie lubi oszustów i krętaczy.
Mając już wspomniane CV oraz list, należy sobie powiedzieć do jakiego rodzaju przedsiębiorstw chcemy "startować", jaka branża nas interesuje oraz, w których miejscach w kraju i świecie skłonni jesteśmy pracować. Wiedząc te rzeczy o sobie, od razu też wiemy których ofert pracy szukać, by nie tracić czasu i energii na jałowe spotkania z potencjalnymi pracodawcami, którzy nas nie zatrudnią lub my nie będziemy chcieli u nich pracować.
Teraz czas na poszukiwania.
Ja poszedłem dwutorowo - po pierwsze sam zadzwoniłem do tych kilku firm, w których marzyłoby mi się pracować, tylko po to by przesłać tam swoje dokumenty. Mam nadzieję, że być może za kilka miesięcy lub lat odgrzebią je, w momencie, kiedy będą poszukiwać pracownika.
Jednocześnie zarejestrowałem się na kilku portalach: hrk, pracuj.pl, infopraca.pl i innych, co zajmuje trochę czasu, jednak te portale są prawdziwą kopalnią ofert. Portale są darmowe, a proces rejestracji jest stosunkowo prosty i wszędzie względnie podobny. Trzeba mu poświęcić nieco czasu (ok. 30 minut), bo trzeba napisać wszystko o sobie: swoim wykształceniu, odbytych kursach i doświadczeniu zawodowym. Nie pomijajcie żadnej umiejętności, bo nigdy nie wiecie, co potencjalnego pracodawcę zainteresuje, dlatego rejestracją zajmijcie się porządnie, bo to się opłaca. Dla mnie osobiście najlepszym portalem jest pracuj.pl, tutaj znalazłem najwięcej ofert pracy.
Warto też skorzystać z portali społecznościowych, takich jak goldenline.pl, gdzie również czasem pojawiają się oferty pracy.
Kolejna rzecz to poczta pantoflowa, nie wstydźcie się wspomnieć znajomym (również tym znanym z pracy zawodowej) i rodzinie, że szukacie zatrudnienia - po ok. tygodniu, dwóch wieść się rozniesie i będziecie zaskoczeni, z jakiej strony może przyjść oferta pracy, bo wasi znajomi przekażą tą informację swoim znajomym, a ci przekażą wieść dalej.
Ostanie źródło to prasa drukowana - jak kupowałem tylko poniedziałkowe wydanie Gazety Wyborczej.
I tyle - trzeba być elastycznym, być może z początku, u nowego pracodawcy będziecie musieli zrezygnować z części aspiracji płacowych, ale być może wyznaczy on wam jasną ścieżkę rozwoju. Jeśli jednak nowy pracodawca nie doceni waszego wysiłku, nic nie stoi na przeszkodzie by szukać dalej pracy, będziecie jednak mieli ten komfort, że macie już jakieś zatrudnienie, zaś rachunki są zapłacone, więc możecie wybierać i przebierać bez stresu, że kończy wam się kasa.
Powiedzmy sobie szczerze - jest kryzys i teraz trzeba nieco sprytu: spuszczamy trochę z tonu, a jednocześnie nadal szukamy okazji.
Ja w końcu odbyłem dwie poważne rozmowy kwalifikacyjne, gdzie podczas pierwszej otrzymałem gorszą propozycję, którą jednak przyjąłem, a dzień później zadzwonił do mnie telefon z innej firmy, gdzie propozycja była lepsza. Oczywiście przyjmując propozycję pierwszą nie wiedziałem, że dzień później zadzwoni telefon, dlatego przyjąłem tą pierwszą propozycję, bo wiedziałem, że już coś mam, a z czasem poszukam lepszego zatrudnienia - w moim przypadku okazało się, że poszukiwania trwały tylko jeden dzień.
Nadal się rozglądam, choć już mam umowę, bo kto wie, może znajdę coś jeszcze lepszego.
Najważniejsze, to być elastycznym, mając już jakikolwiek zatrudnienie, macie ten komfort, że już jest jakieś stałe miesięczne źródło dochodów, które pozwoli wam spokojnie szukać dalej.
Obecna oferta pracy daje mi zarobki o ok. 15% niższe od obecnych, ale to nie szkodzi (pierwsza propozycja była gorsza o ok. 30%), bo już coś mam - zobaczę czy się sprawdzę i czy mogę liczyć na rozwój w nowej firmie, jeśli tak to mogę zaczekać rok - dwa, aby wrócić do poprzedniej pensji, ważne jest by widzieć przed sobą perspektywy. Jeśli będzie inaczej, to będę dalej szukał nowego zatrudnienia.
Oznacza to oczywiście konieczność ograniczenia wydatków i oszczędności, ale trudno od czegoś trzeba zacząć.
Podczas rozmowy kwalifikacyjnej należy być asertywnym i uprzejmym. To znaczy, że nie należy siedzieć cichutko, jak mysz pod miotłą, ale też nie można udawać zbyt dużego "Kozaka", bo nikt nie lubi miernot, ale i pyszałków. Myślę, że dobrze jest się uśmiechać i rzeczowo odpowiadać na pytania. Jeśli czegoś nie wiecie, przyznajcie to, dodając jednocześnie, że nie jest dla was problemem przyswojenie sobie dodatkowej wiedzy.
Najtrudniejsze jest pytanie o wynagrodzenie, dlatego warto poznać średnią zarobków w wykonywanym zawodzie i zaznaczyć na wstępie, że w trakcie okresu próbnego nie oczekujecie nie wiadomo czego, ale wierzycie, że po upływie tego okresu, przyszły pracodawca uczciwie was wynagrodzi. Jeśli będzie się upierał na podanie konkretnej kwoty, podajcie średnią zarobków w waszym zawodzie i spytajcie wprost, co on/ona na to, niech się też trochę odkryją ile są gotowi zapłacić. To są negocjacje, a nie uniżone błaganie petenta o jałmużnę (ani też łaska z waszej strony, że raczycie gdzieś pracować) - wy sprzedajcie swój czas i umiejętności, pracodawca zaś je kupuje.
Jeszcze jedno, nie wiem jak jest w innych branżach, ale generalnie preferowałem oferty bezpośrednie od pracodawców. Oferty publikowane za pośrednictwem firm head-hunterskich oceniam niżej. Dlaczego ?
Cóż zwykle rekrutacją zajmuje się pan lub pani psycholog, który/która ma mierne pojęcie o specyfice wykonywanego przez ciebie zawodu. Więc skupiają się na gównianych teścikach na inteligencję i ocenę waszej osobowości, dlatego w efekcie często wygrywają osoby, które dobrze rozwiązują krzyżówki, znają prawidłowe odpowiedzi na pytania psychologiczne (można się tego wszystkiego nauczyć) oraz potrafią nieźle udawać, a kwalifikacje mogą mieć gorsze niż wy. Zatem często traci się czas na dojazd i godzinę na jałowe teściki, których jakość bywa dyskusyjna - jednego dnia możecie przejść te testy śpiewająco, a innego wyjdzie na to, że jesteście idiotami ze skłonnościami samobójczymi. Rzadko kiedy pracownicy z takiej firmy head-huterskiej potrafią rzetelnie zbadać rzeczywiste kwalifikacje i osobowość kandydata do pracy. Oczywiście tak nie musi być w każdym wypadku, ale takie są moje doświadczenia. Może to zabrzmi tak, że jestem słabym psychicznie czubkiem, ale lepiej wypadam podczas rozmowy z bezpośrednim pracodawcą, kiedy rozmawiamy o konkretach, a nie podczas pierdołowatych pogawędek o "dupie Maryni".
Szczęśliwie dla mnie dość szybko udało mi się znaleźć nowe zatrudnienie, ale chyba miałem trochę szczęścia, bo mogło być gorzej.
To chyba wszystko, co mi przyszło do głowy - piszę te słowa przy 35 stopniowym upale, dlatego ciężko mi coś sensownego sklecić.
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no to wypada pogratulować i życzyć szybkiej drogi w górę drabinki płacowej :)
OdpowiedzUsuńGratuluje, niezle sprezyles sie.
OdpowiedzUsuńNo to wypada tylko pogratulować szybkiego znalezienia pracy :) możesz jeszcze napisać, z jakiego źródła jest ta nowa praca, w sensie czy informacja od znajomych, gazeta czy portal typu pracuj.pl ?
OdpowiedzUsuń@Grapkulec, Richmond - dzieki :)
OdpowiedzUsuń@Kamil - ogloszenie o prace bylo na portalu pracuj.pl; Internet rzadzi :).