G R A G I E Ł D O W A.

środa, 1 września 2010

Zdrowe finanse domowe. Jak wyjść z długów i zdobyć pieniądze. Część 1.


Jak pamiętam nigdy jeszcze nie próbowałem opublikować wpisu, w którym zachęcałbym normalnego czytelnika (nie takiego świra jak ja, który dla kilku dziesiątych procenta zysku założył ponad 30 lokat :) ) do edukacji finansowej. Jest jednak wrzesień, początek roku szkolnego, więc pomyślałem, że to najlepszy czas na naukę, a najlepiej na naukę od podstaw. Postanowiłem napisać coś dla zupełnie początkujących, dla tych wszystkich, którzy chcą wyrwać się z pętli złych długów i zacząć budować swoje przyszłe bogactwo.

Zatem jeśli jesteś stałym czytelnikiem tego bloga, to prawdopodobnie wiesz już to wszystko, ponieważ jak wspomniałem wracam tu do podstaw.

Spróbuję pokazać, że warto zająć się swoimi pieniędzmi oraz edukacją finansową oraz zachęcić i co najważniejsze pokazać proste sposoby na to by "nie dać się rąbać", jak to zgrabnie napisali marketingowcy mBanku.

Na wstępie muszę napisać, że poziom edukacji finansowej wśród zwykłych ludzi jest zatrważająco niski. Naprawę rzadko kiedy zadajemy sobie trud pewnych prostych działań matematycznych. Być może to wina nieudolnego systemu edukacji, który do głów wkłada takie "kolumbryny" jak całki, a nie uczy jak np. policzyć oprocentowanie kredytu lub lokaty, a być może to efekt naszego lenistwa, ale łatwo ulegamy różnym sztuczkom cenowym stosowanym przez sprzedawców. Dla przykładu, przytoczę rozmowę jaką odbyłem ze znajomym.

Znajomy (Z): Wiesz kupiłem sobie fajny telefon za 1 pln.
Ja: Super, no rzeczywiście fajny telefon i faktycznie tanio, a jaki plan taryfowy wybrałeś ?
Z: Abonament za 49 złotych , umowa na 24 miesiące i ten wypaśny telefon jest mój za jedyne 1 pln.
Ja: A był tańszy plan taryfowy ?
Z; Był, za 29 złotych, ale wtedy musiałbym zapłacić za ten wypaśny telefon 199 złotych, więc się nie pyliło.
Ja: Stary, ale 49 - 29 to 20 złotych miesięcznie, więc w ciągu 2 lat zapłacisz 480 złociszy więcej ! No to chyba bardziej się opłacało wybulić te 199, oszczędziłbyś 281 złotych !
Z: Eeee... no ale w tym wyższym abonamencie ten wypaśny telefon był tylko za jednego zeta.
Ja (w myślach): Gadaj z dupą to cię osra...

To tylko przykład i nie chcę dyskutować o wyższości jednego abonamentu nad drugim, bo oczywiście w wyższym planie taryfowym ma on więcej darmowych minut, jednak ten przykład ma uzmysłowić, że nie ma czegoś takiego jak darmowe obiady. I to jest początek edukacji finansowej, wiedzieć za co się płaci i zawsze robić sobie porównanie, bo inaczej w długim okresie kasa przecieka nam przez takie właśnie nieprzemyślne zakupy.
Stąd też wzięła się idea tego cyklu, który podzieliłem na 3 części.
* Pierwsza część ma charakter motywacyjny, gdzie będę się starał zachęcić czytelnika do idei edukacji finansowej.
* W części drugiej przedstawię pewne sposoby na załatanie dziury w budżecie domowym i zachowanie dla siebie sporej części pieniędzy, które niepotrzebnie oddajemy firmom zupełnie za darmo.
* W części trzeciej i ostatniej przedstawię podstawowe informacje na temat inwestowania zaoszczędzonych pieniędzy, tak by nie traciły na wartości i pomnażały nasz majątek.

Zatem do rzeczy.
Pierwsza rzecz, którą powinniśmy tutaj "przetrawić", to definicja słowa oszczędzanie. W naszej ojczystej mowie słowo "oszczędzanie" ma raczej negatywny wydźwięk. Stało się tak z wielu powodów, takich jak np.:
* bo przez 50 lat komuny cały naród wciąż musiał oszczędzać,
* bo oszczędzać oznacza odmawiać sobie czegoś,
* bo oszczędzamy kiedy jest źle, kiedy brakuje nam pieniędzy.
Pisząc o oszczędzaniu nie chcę propagować idei ciągłego ciułania do skarpety i odmawiania sobie wszystkich przyjemności. Propagując ideę oszczędzania, myślę o normalnych ludziach, którzy być może mają kredyt lub kredyty, którzy chcą od czasu do czasu "wyjść na miasto", a jednocześnie chcą polepszyć stan własnych finansów.
W mowie Shakespeare'a (ten od seksu, kłamstw, morderstw w afekcie i Gwyneth Platrow) na oszczędzanie są dwa określenia: "to save", które można rozumieć jako przymusowe, wywołane okolicznościami oszczędzanie poprzez cięcie wydatków oraz "to economize", oznaczające dobrowolne odkładanie pieniędzy poprzez optymalizację wydatków, oszczędności i pomnażanie posiadanego kapitału.
Pisząc więc "oszczędzajcie", odwołuje się do zwrotu "to economize".

Niektórzy propagatorzy edukacji finansowej piszą, że oszczędzanie jest łatwe, proste i przyjemne. Ja uważam, że to nadużycie, oszczędzanie to trudna praca, wymagająca z początku czasu i wysiłku, ale pomoże wam po pierwsze wygrzebać się z długów, a po drugie zbudować kapitał na wasze własne wydatki. Oszczędzanie to również pewne wyrzeczenia, ale nie oznaczają one życia w ascezie i zajadania suchego chleba z wodą, tylko ograniczenia niepotrzebnych wydatków. Z czasem oszczędzanie staje się łatwiejsze i przestaje być drogą przez mękę, ale zwykłą czynnością, której efekty widać niemal od razu w postaci dodatkowej gotówki w portfelu.
By lepiej to zrozumieć posłużę się przykładem tzw. efektu latte. Wielu z nas kupuje drugie śniadanie do pracy w sklepach, barach i innych McDonaldach i robi to z czystego lenistwa, bo zwyczajnie nie chce się nam zrobić kanapek w domu. Wiem o tym, bo sam tak mam.
W efekcie co dziennie wydajemy ok. pln10, podczas gdybyśmy tą samą ilość, tak samo smacznego jedzenia przygotowali sobie sami, poświęcając tej czynności ok. 10-15 minut dziennie, koszt wyniósłby ok. 3-5 pln dziennie.
To zaś oznacza, że miesięcznie można zaoszczędzić od pln 115 do pln 161 (przy założeniu, że pracujemy 23 dni w miesiącu). Grubo ponad stówa miesięcznie na głupim jedzeniu do pracy ! Kto chce może całkowicie zaniechać zakupów na mieście, albo przynajmniej ograniczyć je w jakiejś części i dzięki temu zachować dla siebie (a nie dla właściciela baru lub sklepu) kilkadziesiąt złotych miesięcznie.
Kto nie chce tak robić, może olać takie oszczędności, ale chociaż będzie świadom ile pieniędzy na to wydaje, więc w razie jakiegoś dołka finansowego, będzie wiedział, skąd (bez większego bólu) wziąć dodatkowe środki.
Jeśli dobrze przeanalizujecie swoje własne wydatki, znajdziecie wiele sposobności na zachowanie dla siebie dodatkowych (waszych własnych) pieniędzy.

Opanowanie finansów domowych wcale nie obdaży was bogactwem na miarę Billa Gatesa, czy nawet Solorza-Żaka (do tego trzeba jednak czegoś więcej, np.świetnego pomysłu na powieść - patrz Harry Potter). Myślę jednak, że już w ciągu pierwszych 2-3 lat, staniecie się nieco zamożniejsi niż większość waszych znajomych. Będziecie mieli wystarczająco dużo rezerwowej gotówki, by poradzić sobie w trudnych życiowych sytuacjach np. utrata pracy, choroba, czy nawet remont mieszkania. Co więcej będziecie należeć do tej nielicznej garstki, która potrafi samodzielnie i świadomie podejmować decyzje finansowe, bez zdawania się na dobrą wolę sprzedawców, doradców finansowych, banków i innych żyjących z waszej niewiedzy. Czy nigdy was nie zastanawiało dlaczego np. oferty lokat bankowych tak bardzo różnią się w poszczególnych bankach ? Przecież gdyby wszyscy klienci kierowali się zdrowym rozsądkiem, wybraliby tą najkorzystniejszą, oferującą najwyższe oprocentowanie, zmuszając inne banki do zrównania swojej oferty z tą najlepszą (w uproszczeniu). Jest jednak inaczej, banki mają lepsze i gorsze oferty i wszyscy żyją, mogąc się pochwalić zgromadzonymi depozytami klientów. Dlaczego ? Bo nie poświęcamy czasu na edukację finansową, bo z czystego lenistwa nie chce nam się poduczyć i wybrać lepszej oferty.

Opanowując finanse uchronicie się od spirali długów i poważniejszych problemów finansowych. Dzięki temu zbudujecie do emerytury solidny kapitał, który będzie wam służył na starość, a po drodze pozwoli zrealizować kilka celów pośrednich, takich jak np. wycieczka do Chin, kupno mieszkania, kupno samochodu, studia dzieci, domek nad wodą - co tylko sobie wymarzycie. W dodatku niższym kosztem niż przy bezmyślnym zadłużaniu się w banku.

Na koniec jeszcze jedno, chyba najważniejsze z całego tego wywodu (resztę wpisu możecie potraktować jako komentarz).
Opanowanie problemów finansowych tak naprawdę zaczyna się i kończy w naszych głowach. Pierwszą i najtrudniejszą walką, jaką będziecie musieli stoczyć, to walka z samym/samą sobą. Najpierw spróbujcie zacząć od przekonania siebie do koncepcji oszczędzania i edukacji finansowej, potem dobrze by było zachować dyscyplinę, by tej trudnej pracy nie zaprzepaścić, wywalając odłożone pieniądze np. na kupno jakiegoś kolejnego bzdurnego gadżetu, ot tak dla lansu.
W tym nie pomoże wam nikt, żaden blog, ani poradnik. To wy musicie PRAGNĄĆ opanować swoje finanse. Jeśli opanujecie ten etap, w następnym wpisie znajdziecie użyteczne informacje, od czego zacząć ochronę i budowanie własnego kapitału.

Myślę, że jak na początek tyle wystarczy, to i tak był wystarczająco długi tekst.
A teraz idźcie i ćwiczcie, bo jak mawiał mistrz Lee Siao Lung: maybe your kung-fu is good, but your spirit is weak...

P.S. Następne posty z tego cyklu pewnie będę publikował w mniej-więcej tygodniowych odstępach czasu.

13 komentarzy:

  1. Dobry wpis, szczególnie przykład z życia wzięty go ubarwia.

    A co do oszczędzania to dużo racji, choć dla niektórych oszczędzanie może być katorgą, dla innych przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam w myślach: Gadaj z dupą to cię osra... podczas takich rozmów z 75% procentami osób jeśli chodzi o zakupy ;) i nawet gdy im tłumaczę logicznie ( najczęściej zrozumieją swój błąd ale się do tego nie przyznają) to oni i tak się upierają przy swoim.

    a ten przykład z telefonem na abonament jest strzałem w 10tkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cashflow88, racja. Ludzie nawet jeśli rozumieją, że zakup danej rzeczy byłby dla nich korzystny, żyją w przekonaniu że wcale tej rzeczy nie muszą posiadać i upierają się nadal przy swoim :) Dziwną Polacy mają mentalność :)

      Usuń
  3. Liczenie niestety kiepsko idzie ludziom. Ostatnio rozmawialam z kolezanka na temat tego, ze jej kredyt w CHF wzrosl dwukrotnie ze wzgledu na kurs franka. Musiala zastanowic sie pare minut nad tym i dopiero policzyla sobie na przykladowych wartosciach by to zrozumiec. Czyli nie zdawala sobie sprawy, ze sprzedaz jej mieszkania nie bedzie mozliwa, bo kredyt przewyzsza jego wartosc.

    A telefon to klasyczny przyklad i bardzo dobre dzialanie marketingu ;) Ja zawsze przeliczam co najbardziej sie oplaca. Czasami lepiej kupic telefon bez abonamentu i korzystac z biezacej taryfy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Shakespeare, bardzo proszę! Tudzież "latte".

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy 15 minut na przygotowanie sniadania jest warte 5zl. A kwestie czasu poswieconego na wyskoczenie po maslo,bulke i kielbase ? \zaraz okaze sie ze wlasne sniadanie kosztuje nas 5zł i 30minut dziennie. A gdybysmy pojechali rowerem zaoszczedzimy 2,80zł, a gdybysmy w pracy pili wode z kranu z sokiem zamiast Coli to 4,5zl ? Sa setki mozliwosci oszczednosci tylko czasami mozemy stac sie dziadami. Po co kupowac \forbsa za 9,90zł ?

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Richmond, Cashflow88, Marek
    Dzieki za wasze komentarze. Tak jak pisalem, Wy jako blogerzy zajmujacy sie szeroko pojeta tematyka finansowa juz opanowaliscie to kung-fu :).

    OdpowiedzUsuń
  7. @robbo2k

    Nie zrozum mnie zle, nie namawiam do dziadowania, nie chcesz to nie rob sobie tego sniadania w domu, pies to drapal, ale dobrze ze masz swiadomosc, gdzie pieniadze przeciekaja. W zyciu bywa roznie i warto wowczas wiedziec, gdzie bez wiekszej szkody dla standardu zycia wyrwac dodatkowe pieniadze.
    Oczywistym jest, ze generalnie lepiej jest zarabiac duzo i jeszcze wiecej i wiecej i wiecej i nie zajmowac sie czyms takim, jak oszczedzanie, jednak jak wiesz realny swiat jest inny - racjonalizacja wydatkow daje natychmiastowe efekty, a poszukiwanie lepiej platnego zajecia, jak wiesz jest znacznie trudniejsze i zajmuje wiecej czasu.

    P.S. Przyklady, ktore podales sa ryzykowne, bo z kazdy z nich mozna by dyskutowac, ale to tylko tak na marginesie.

    OdpowiedzUsuń
  8. robbo2k, Twoj komentarza to troche naciagnie i szukanie ekstremizmu.

    Jak ktos robi sobie drugie sniadanie/lunch do pracy to zapewne zrobi dodatkowe, konkretne zakupy przy okazji standarowych. Nikt nie bedzie specjalnie lecial rano do sklepu po skladniki sniadania.

    Woda z dystrybutora lub mineralna, zamiast Coli, na pewno pomoze na zdrowie, zaoszczedzimy na dentyscie w przyszlosci i te 4zl czy ile kosztuje butelka ;-)

    Kazdy znajduje swoj czynnik latte.

    Ja jestem teraz w takiej dobrej sytacji, ze chodze na lunch do domu i w ogole nie wydaje nic ekstra na to. Ale jak bede miala inna prace to zapewne bede kupowac codziennie ulubione kanapki, bo po prostu mi smakuja. A koszt jest niewielki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak samo z papierosami. Zrobienie swoich z tytoniu kosztuje nas 12-15minut (20sztuk) i wychodzą maksymalnie 2,5zł kiedy paczka w kiosku kosztuje 9zł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Marcin - a najlepiej rzucić :). Chociaż faktycznie sporo można zaoszczędzić, kupując tytoń i samemu skręcać cygaretki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Sposobów na oszczędzanie jest tysiące. Mój sposób zarządzania budżetem domowym jest taki, że dzielę miesięczną wypłatę na 5 części. Opłaty, jedzenie, oszczędności,rozrywka,edukacja i tak rozporządzam budżetem aby na wszystko starczyło. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń