G R A G I E Ł D O W A.

środa, 3 listopada 2010

Nasza pierwsza rocznica.

Minął rok.
Dokładnie 6 listopada 2009 roku coś mnie naszło i zacząłem prowadzić bloga. Na początku pisałem proste rady o tym, jak np. oszczędzić nieco grosza na codziennych wydatkach, takich jak prąd, woda, czy dziecko :). Niektóre z nich, dzisiaj uważam za "hardcor'owe", ale czasem sytuacja życiowa zmusza nas do różnych rzeczy.

Pierwsze wpisy przeszły praktycznie nie zauważone, co nie powinno dziwić wziąwszy pod uwagę duża liczbę blogów o podobnej tematyce oszczędnościowo-finansowo-inwestycyjnej. Jakikolwiek ruch zacząłem odnotowywać dopiero, gdy zacząłem się udzielać na innych blogach, tzn. kiedy sam zacząłem komentować wpisych innych autorów. Od tego momentu mojego bloga ktoś zaczął czytać...
To niesamowite uczucie widzieć, że ktoś, gdzieś tam poświęca kilka minut swojego czasu na przeczytanie moich myśli, które przelałem do Internetu.
Potem to już poszło z górki i tak naprawdę tylko ode mnie zależało, czy ruch na blogu był duży, czy nie, pisząc więcej ciekawych wpisów odnotowywałem duże zainteresowanie tym miejscem, no i oczywiście większe przychody z reklam, w okresach twórczej posuchy, takich jak ostatnio, oczywiście ruch był mniejszy.

Prowadzenie bloga, a raczej obecność w społeczności blogerów zajmujących się finansami, pozwoliła mi  lepiej zarządzać posiadanym kapitałem, a jednocześnie odkryłem że inwestowanie na rynku papierów wartościowych bardziej przypomina hazard niż inwestowanie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Jednocześnie zrozumiałem, że przeciętny, drobny inwestor, taki jak ja, wcale nie musi wykonywać kilkunastu zleceń kupna/sprzedaży dziennie, ku uciesze maklera i zarządu GPW, którzy podbierają za to sowitą prowizję, tylko powinien bardziej szanować ciężko zarobione pieniądze i ostrożnie wyszukiwać okazji. Pisałem o tym przy okazji prezentacji mojej strategii inwestowania w fundusze inwestycyjne, ale myślę, że można to również odnieść do inwestowania na giełdzie.
Niestety nadal zbaczam z obranej ścieżki, ponieważ w przypadku funduszy wykazałem się dużym asekuranctwem nie inwestując w fundusz akcji, kiedy SMA1 (SMA100) przecięła jakiś miesiąc temu SMA2 (SMA200) od dołu dając sygnał kupna.
Tym samym zrozumiałem, że największą trudnością w inwestowaniu jest pokonywanie własnych lęków i słabości, o czym nie raz pisałem wytykając swoje błędne decyzje i porażki - najczęściej w podsumowaniach miesiąca, np. tutaj i tutaj.

Warto jeszcze napisać, że zupełnym ewenementem wśród postów, które opublikowałem jest: Wysoki zasiłek macierzyński - 80% zwrotu z inwestycji, który żyje własnym życiem i mimo, że powstał tak wiele miesięcy temu, nadal pojawiają się pod nim nowe komentarze !

W między czasie prowadziłem na blogu projekt p.t. "Gra giełdowa", który jednak z czasem umarł. Myślę, że głównie z kilku powodów: braku mojej konsekwencji w selekcji pomysłów, braku arbitralnego i maksymalnie zautomatyzowanego systemu wyboru propozycji inwestycyjnych oraz progów wejścia i wyjścia z inwestycji, w końcu posiadania niskiego budżetu, który szybko się z skończył, przez co gra nie była wystarczająco dynamiczna i ciekawa, ponieważ brakowało mi już gotówki na kolejne inwestycje. Ale to nic, może pomysł kiedyś odżyje, a może nie, to już pokaże czas...

W końcu, w ostatnim czasie porwałem się na krótki kurs edukacyjny dla początkujących i podbudowany edukacyjną atmosferą września (wiadomo, początek roku szkolnego) napisałem cykl 3 artykułów będących wprowadzeniem do tematyki oszczędzania oraz inwestowania: część 1, część 2, część 3.

Na koniec wypada jeszcze krótko wspomnieć o zarobkach na blogu, które prawdę mówiąc są symboliczne i głównie pochodzą z reklam, ale to mimo wszystko przyjemna gratyfikacja dla autora otrzymać te kilka groszy w nagrodę za pracę. Za to kompletnym niewypałem okazał się program partnerski z platformą Bankier.pl, w ramach której za pośrednictwem tego bloga można wejść do sklepu z produktami finansowymi, gdzie są niektóre produkty finansowe, takie jak np. rachunki bankowe, fundusze inwestycyjne, czy nawet kredyty, które za pośrednictwem tej strony można zamówić. W zamian ja mógłbym liczyć na jakąś tam prowizję. Wnioski ? Żadnych. Link jest, bo jest, ale nie zajmuję się tym projektem prawie wcale.

Dojżewam powoli do decyzji by zmienić wygląd tego miejsca. Z pewnością przydałoby się zaktualizować cele, które sobie postawiłem, ponieważ, te wskazane z prawej strony wydają mi się już teraz nierelane, szczególnie że w co miesięcznych podliczeniach nie pokazuję wszystkich pieniędzy, dzieląc portfel na część publiczną i prywatną.

W reszcie przyszedł czas na podziękowania, albowiem dzięki Wam, wytrwałym czytelnikom tego bloga, a przede wszystkim ludziom, którzy aktywnie uczestniczyli w jego tworzeniu pozostawiając swoje komentarze pod wpisami, to miejsce nadal istnieje i pojawiają się nowe wpisy, choć ostatnio bardzo mało. Nauczyłem się przy Was bardzo wielu rzeczy i nie jest to czcze gadanie, ponieważ częstokroć to ja czerpałem więcej wiedzy z Waszych komentarzy pozostawionych pod wpisami, niż z samego tekstu i przygotowań do jego napisania.
Rocznica to krytyczny czas, bo jak w wielu związkach, tak i tutaj okres "motylków w brzuchu" i pierwszej fascynacji minął, a zaczynamy coraz lepiej poznawać partnerkę/partnera i zauważmy, że on/ona też ma czasem nieświeży oddech z ust, albo ma jakiś denerwujący obyczaj. Mój związek z Domowym bankiem jest obecnie na tym etapie, choć wydaje mi się, ze mimo wad, które teraz w nim dostrzegam nadal jestem zdecydowany budować zdrowy, tradycyjny, polski i katolicki związek partnerski :).

2 komentarze:

  1. Gratuluję jubileuszu - i powodzenia w dalszych inwestycjach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale szybko ten rok minął - poważnie. Cieszę się, że nadal prowadzisz i życzę dużo pozytywnej energii..

    Co do programu Bankiera jest on świetny, ale trzeba włożyć trochę wysiłku, nie tylko umieścić link

    OdpowiedzUsuń